Małżeństwo około 30-letnich Kurdów z północnego Iraku trafiło do szpitala w Bielsku Podlaskim w środę około godz. 23. Dziś więźniarką zabrała ich straż graniczna.
U kobiety było widać wyraźne świeże ślady pobicia. Cała dwójka do Polski dostała się podczas jednej z prób siłowego przekroczenia granicy w przez ponad stuosobową grupę imigrantów. Straż graniczna i policja udzieliła pierwszej pomocy medycznej około pięciorgu rannych imigrantów. Zostali oni odwiezieni do szpitali. Wspomniane małżeństwo właśnie do szpitala w Bielsku.
CZYTAJ WIĘCEJ:
W szpitalu w Bielsku przybywa małżeństwo imigrantów z Iraku. Kobieta ma świeże ślady pobicia
Jak udało się nam ustalić, lekarze nie stwierdzili u nich poważniejszych obrażeń. Ślady pobicia również były jedynie powierzchowne. Były to głównie siniaki i opuchlizny m.in. na twarzy, ale nie było złamań, czy uszkodzeń organów.
Dzień później do bielskiego szpitala trafił Syryjczyk. On także, według wstępnych badań, był w dość dobrym stanie. Jego jeszcze straż graniczna nie zabrała ze szpitala.
A co sie stało z małżeństwem Kurdów?
Dziś około godziny 11 przyjechali po nich funkcjonariusze straży granicznej. Aktywiści, którzy przybyli do szpitala przed pogranicznikami przekazali im pełnomocnictwa i pomogli rozpocząć procedury związane z uzyskaniem azylu. Przekazali im także odzież, buty i prowiant.
Według zapewnień para Irakijczyków została odwieziona do placówki w Czeremsze.
Transportowani byli busem typu więźniarka, czyli takim, gdzie pasażerowie umieszczani są za w oddzielonym kratą i zamykanym pomieszczeniu przypominającym celę.
Nie wiemy, czy przed szpitalem, czy wcześniej na tylnych drzwiach pojazdu straży granicznej ktoś na brudzie napisał: "Hańba No borders".
Zabraniu imigrantów z Bielska przyglądali się aktywiści i zagraniczne media. Między aktywistami a funkcjonariuszami wywiązała się wymiana zdań. Jeden z pograniczników kilkakrotnie prosił o odsunięcie się i nieutrudnianie procedur.
Do samych imigrantów mundurowi odnosili się jednak uprzejmie i z szacunkiem. Służyli też pomocną dłonią przy wchodzeniu do busa.
Część aktywistów pojechała za strażą graniczną do Czeremchy, wśród nich osoba, która otrzymała od nich pełnomocnictwo.
Aktualizacja:
Według opisu przekazanego przez Kurdyjkę, do jej pobicia doszło po białoruskiej stronie, a dokonali go białoruscy pogranicznicy.
(azda)
Zdjęcia z zabierania małżeństwa Kurdów więźniarka straży granicznej ze szpitala w Bielsku (Bielsk.eu)