Referatem inwestycji w Urzędzie Miasta w Bielsku Podlaskim kieruje Jerzy Bartoszuk. Jest nowym, a zarazem starym kierownikiem tego referatu.
Starym, bo przez wiele lat kierował tym referatem. Niedawno przeszedł na emeryturę i fotel kierownika przejęła Łucja Kuczyńska. Teraz jednak Kuczyńska ze względu na stan zdrowia poszła na długotrwale zwolnienie lekarskie i pełniącym obowiązki kierownika ponownie został Jerzy Bartoszuk.
- Pan Bartoszuk przyszedł na zastępstwo za kierownik Kuczyńską, która jest na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. Kiedy pani Kuczyńskiej skończy się zwolnienie, to ona wraca, a z Bartoszukiem umowa ulega automatycznemu rozwiązaniu - podkreśla burmistrz miasta Jarosław Borowski.
Oczywiście życie może pisać swoje scenariusze. Łucji Kuczyńskiej do emerytury również niewiele brakuje, więc nie wiadomo, czy w ogóle do pracy wróci. Tym bardziej, że wokół jej osoby narosło sporo kontrowersji związanych z przedłużającą się realizacją ul. Jagiellońskiej i pozostałych kilkunastu rozkopanych parę lat temu dróg w mieście.
W rozmowie z nami burmistrz przyznał, że w referacie inwestycji brakuje rak do pracy. Zwłaszcza wykwalifikowanych pracowników.
- Od kilku miesięcy urząd szuka technicznego pracownika, ale ci co się zgłaszają mają albo „słabe papiery", albo nie mają odpowiednich kwalifikacji - przyznaje Jarosław Borowski. - Wiedza i doświadczenie pana Bartoszuka jest przydatne do dokończenia inwestycji i do przygotowania nowych. Złożyliśmy wnioski do Polskiego Ładu, Funduszu Dróg Samorządowych, Sportowej Polski. Brakuje mi w urzędzie jednego, dwóch inżynierów z uprawnieniami. Przyjście pana Bartoszuka częściowo rozwiązuje ten problem.
Jak dodaje, zapotrzebowanie na merytorycznych pracowników w referacie inwestycji wynika ze wzrostu liczby inwestycji i funduszy, które miasto na nie przeznacza.
- Kiedy przychodziłem do urzędu, to miasto na inwestycje rocznie wydawało 7-8 mln zł. Teraz od kilku lat ponad 30 mln zł - wylicza burmistrz. - A ludzi do pracy znaleźć trudno. Nie jesteśmy konkurencyjni w porównaniu z firmami prywatnymi - przyznaje.
Wykwalifikowanym inżynierom z uprawnieniami firmy budowlane płacą dużo więcej niż wynosi urzędnicza pensja.
- W jednym z konkursów na pracownika referatu był kandydat, ale zrezygnował z podpisania umowy - opisuje Borowski. - Wtedy skontaktowałem się z panem Bartoszukiem. Cieszę się, że się zgodził do nas wrócić, bo to częściowo rozwiązuje problemy, ale nadal szukamy dwóch osób do obsługi inwestycji: inżyniera i osoby do rozliczeń.
(azda)