Niemal wszyscy sprzedawcy na bielskim rynku zgodnie przyznawali, że dzisiaj klientów im nie brakowało. Czy to kwestia słońca, czy czegoś innego trudno powiedzieć. Być może mamy jeden z ostatnich słonecznych dni października i jeszcze niezbyt chłodnych.
Później, zdaje się nawet już na weekend, będą nawet przymrozki. Najważniejsze, że nie wieje tak jak jeszcze kilka dni temu, bo po co komu słońce, jak wiatr zrywa czapki i kapelusze z głów.
Jedna z pozycji, które warto zawsze kupować na rynku, są baterie. Są zwykle tańsze, niż w sklepach, a służą tyle samo co te sklepowe. Przykładowo czteropak baterii tzw. paluszków alkalicznych na rynku można dostać na rynku za 4-5 zł, takie samo opakowanie w sklepie zwykle będzie ponad dwa razy droższe. Dosyć często można też dostać promocję na zestawy z ośmioma bateriami za 5 zł.
Mięso na ogół nie jest tańsze, niż sklepowe, ale te kupowane w lokalnych masarniach, które wystawiają się na rynku o wiele smaczniejsze, więc nie ma co żałować pieniędzy. Dobra jakość warta jest swojej ceny. Na rynku pojawiły się wyjątkowej słodkości gruszki w cenie 5 zł za kilogram, za te trochę mniej słodkie sprzedawcy chcą również 4-5 zł. Pomidory można kupić za 3,5 zł, całkiem niezłe, ale ich średnia cena to teraz około 5-6 zł za kilogram.
Sprzedawca staroci miał kilka ciekawych odznak. Jedna to Zasłużony Białostocczyźnie za 20 zł. Tyle samo kosztowała odznaka Bundeswery. Radzieckie odznaki są tańsze, bo jest ich dużo. Był na rynku też klient, który szukał przedwojennej odznaki Korpusu Ochrony Pogranicza, ale chyba jej nie znalazł, to podobno rzadkość. Zamiast tego można było kupić dużych rozmiarów ciepłe walonki. Cena też niczego sobie za parę, bo 80 zł.
(ms)
Zdjęcia z czwartkowego rynku w Bielsku Podlaskim (Bielsk.eu)