Po kilku cieplejszych dniach znów powiało chłodem. Trudno się temu dziwić, bo mamy końcówkę września. Na bielskim rynku ruch taki sobie i nie wszyscy wystawcy, którzy zwykle odwiedzają we czwartki Bielsk rozstawili swoje kramy.
Zapewne każdemu zdarzyło się czy na rynku, czy też w sklepie kupił wadliwy towar. Czasem jest też problem z wymianą i sprawa dochodzi aż do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumentów, czy też do sądu. Ale nie tym razem. Interesujące żarówki LED-owe o fikuśnych kształtach (za piętnaście złotych) nie świeciły tak jak powinny, tzn. nie świeciły w ogóle a powinny. Na szczęście na rynku, sprzedawca dbał o swoja reputację i nie było problemu z wymianą, czy zwrotem pieniędzy. Kolejny egzemplarz działał jak należy.
Pojawił się znów sprzedawca staroci operujący zwykle wśród turystów w Białowieży. Teraz szuka klientów gdzie indziej. To posunięcie nie wiąże się z typowym końcem sezonu turystycznego, tylko o stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią, który objął również Białowieżę. No i w sumie sezon turystyczny definitywnie zakończył. Teraz turystów tam nie wpuszczają, a towar trzeba sprzedać gdzie indziej. Oprócz samowarów, starych kubków i innych odznak wojskowych ma on w swojej ofercie stare, ale dobre maszynki do mielenia mięsa. Kosztują jedyne 10 złotych. A jak mówią facebookowe memu: jedyne co się w nich może zepsuć, to stół do nich przymocowany.
Mamy już jesień i pojawiły się sztuczne wiązanki kwiatów pogrzebowych, takich do położenia na grobie cmentarnym. Kosztują 10 zł za wiązankę.
(ms)