Od kilku dni poranki są dosyć rześkie, więc nie grozi udar słoneczny. Tym niemniej na rynku, jak na czwartek, pustawo. Prawdopodobnie, tak przynajmniej mówią, część klientów wybyła na święto Spasa, na święta Górę Grabarkę.
Co do innych spraw to ceny pomidorów dalej wahają się średnio w granicach 5 złotych za kilogram. Są też śliwki renklody, duże, bardzo soczyste i słodkie z małą pestką, ale nie takie znowu tanie - ich cena to 14 złotych za kilogram.
Jest też trochę grzybów, zwłaszcza kurek. Są stosunkowo drogie, mniej więcej 35 zł za kilogram, ponoć tyle płacą za nie w skupie. Część sprzedawców wystawia się przy Mickiewicza, w tym pan Jurek, zamiłowany podróżnik, który kiedy nie podróżuje rowerem, to sprzedaje płody ze swojego ogródka.
Na rynku od początku wakacji pojawiło się trochę młodych twarzy wśród sprzedawczyń, to młode dziewczyny, które chcą dorobić w wakacje. Zawsze to lżejsza praca, niż w polu przy zbiorach, truskawek czy porzeczek. Ponoć właściciele straganów płacą im 100 zł za 10 godzin pracy. Stawka wydaje się przyzwoita, a i robota chyba też niczego sobie.
(ms)
Rynek w Bielsku Podlaskim we czwartek