Dziś przypada 78. rocznica hitlerowskiej zbrodni dokonanej na blisko 50 zasłużonych mieszkańcach Bielska. Zabity strzałem w głowę i wrzucony do dołu śmierci został m.in. burmistrz miasta Alfons Erdman. W Lesie Pilickim zginął także błogosławiony ks. Antoni Beszta-Borowski i inni przedstawiciele elit miasta.
Jak co roku, w Bielsku odbyły się uroczystości upamiętniające to tragiczne wydarzenie z 5 lipca 1943 roku, Wzięli w nim udział przedstawiciele władz powiatowych, miejskich, gminnych, służb mundurowych, a także delegacje szkół, szpitala, zakładów pracy, organizacji społecznych, mieszkańcy miasta i bliscy ofiar. Wartę honorową w miejscach pamięci pełnili bielscy żołnierze WOT. Obchody prowadził Piotr Daniło ze starostwa powiatowego.
Z powodu ulewy tegoroczne obchody wyglądały nieco inaczej niż zwykle. Zazwyczaj rozpoczynały się one przed mauzoleum ofiar barbarzyństwa na cmentarzu przy ul. Wojska Polskiego. Silny deszcz i wiatr uniemożliwiły jednak przeprowadzenie tam uroczystości. Organizatorzy postanowili więc zacząć od mszy świętej w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Tam modlono się m.in. w intencji pomordowanych. Po modlitwie nawałnica ustała i uczestnicy uroczystości wrócili na cmentarz, by złożyć kwiaty przy mauzoleum.
Po zakończeniu uroczystości na cmentarzu tradycyjnie odwiedzono także miejsce mordu — uroczysko Osuszek w Lesie Pilickim. Kwiaty i znicze ustawiono u stóp krzyża upamiętniającego ofiary zbrodni sprzed 78 lat. Duchowni prawosławny i katolicki zmówili modlitwę za dusze pomordowanych.
Na koniec uroczystości głos zabrał wicestarosta bielski Piotr Bożko. Podziękował on wszystkim za udział w obchodach tej smutnej rocznicy. Podkreślił, że mieszkańcy nie mogą zapomnieć o tej tragicznej karcie w historii miasta. Podzielił się również swoim rodzinnymi wspomnieniami. A dokładnie opowiadaniem usłyszanym od babci, która mieszkała niedaleko rodziny zamordowanego w 1943 roku burmistrza. I właśnie w lipcu 1943 roku babcia wicestarosty pieliła kwiaty w swoim ogrodzie. Podczas pracy zobaczyła niemieckich żandarmów wyprowadzających Alfonsa Erdmana z domu.
- Burmistrza prowadzono w szlafroku, kiedy przechodził obok naszej rodzinnej posesji, ukłonił się babci — opowiadał Bożko. - Być może była jedną z ostatnich bielszczanek, którą widział przed utratą życia. Ta historia towarzyszy mi od dziecka. Tym bardziej dziękuję wszystkim zebranym, że podtrzymujemy pamięć o zamordowanych tu ofiarach.
(bisu)
Zdjęcia z uroczystości upamiętniających ofiary zbrodni w Lesie Pilickim (Bielsk.eu)