Wszystko jest w porządku. Procedury idą powoli, ale nie doszło do złamania przepisów i nie będzie wskazywania winnych. Tak można podsumować naszą rozmowę z Jarosławem Borowskim, burmistrzem Bielska, dotyczącą opóźnień prac na rozkopanych ponad dwa lata temu ulicach, czyli m.in. Jagiellońskiej.
Tymczasem afisze cyrku powieszone na słupach przy dziurawej ulicy Jagiellońskiej nabrały dwojakiego znaczenia. Bo to, że jedna z głównych dróg w mieście przez kilka lat jest rozkopana, można nazwać cyrkiem. Tylko kierowcom, którzy rozbijają auta na wertepach, wcale nie jest do śmiechu.
A odpowiedzialnych za ten stan rzeczy brak.
W rozmowie z burmistrzem spytaliśmy o kierownik referatu inwestycji, która jest jednocześnie żoną członka zarządu jednego z przedsiębiorstw budowlanych. Taka sytuacja budzi wątpliwości właścicieli firmy Inżynieria Lądowa Braci Jurczuk. Firma ta wygrała przetarg na dokończenie prac na ul. Jagiellońskiej i szeregu ulic rozkopanych ponad dwa lata temu przez poprzedniego wykonawcę, który opuścił plac budowy. Bracia Jurczuk mają podejrzenia, że takie koneksje mogą mieć wpływ na to, jak wskazana urzędniczka prowadzi realizowaną przez nich inwestycję. A ta się opóźnia. Wkrótce minie rok od podpisania umowy z Inżynierią Lądową, a zadanie nie wyszło z fazy projektowej.
Swoje wątpliwości zgłaszali burmistrzowi, ale także naszej redakcji.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Na ten artykuł bardzo szybko zareagowała wywołana do tablicy kierownik Łucja Kuczyńska i jej mąż.
CZYTAJ WIĘCEJ:
O odniesienie się do całej tej sytuacji poprosiliśmy burmistrza Bielska. Sprawa jest mu znana już od ubiegłego roku.
- Radca prawny reprezentujący firmę Inżynieria Lądowa Bracia Jurczuk pod koniec ubiegłego roku zawiadomił mnie o możliwym konflikcie interesów osoby kierownika referatu inwestycji i zamówień publicznych - wyjaśnia Borowski. - Sprawa została zbadana i udzielono odpowiedzi, że zarzuty nie zostały potwierdzone. Pan Radca przyjął to do wiadomości i do maja był spokój.
W maju na naszym portalu pojawił się artykuł opisujący całą sytuację i sprawa ponownie ożyła. Zainteresowali się nią także radni.
- Wiem, że również komisja rewizyjna o to pytała, przekazaliśmy wszystkie dokumenty w tej sprawie - przyznaje burmistrz. - Mam nadzieję, że dojdą do takich samych wniosków.
Samo miasto kolejnych postępowań wyjaśniających nie planuje. Z punktu widzenia prawnego, nie doszło do naruszenia przepisów z żadnej strony.
- Z naszej strony sprawa jest zamknięta, chyba że dostanę na piśmie informację, o jakichś nowych okolicznościach - stwierdza Borowski. - Pani kierownik jest od marca na zwolnieniu lekarskim, więc nowych okoliczności nie powinno być. Prywatnie całą sytuację oceniam jako "burzę w szklance wody" .
Stwierdził też, że nie zna przepisów, które zakazywałyby Kuczyńskiej pełnić swoje funkcje. Podkreślił, że nie zasiada ona w komisji przetargowej i nie bierze udziału w postępowaniach przetargowych, czyli nie ma wpływu na to, która firma wybierana jest na wykonawcę miejskich inwestycji.
Tego już nie dodawał, ale oczywiście ma ona wpływ na to jak inwestycje są realizowane.
Spytaliśmy także burmistrza o to, czy zamierza podjąć jakieś działania w stosunku do braci Jurczuk.
- Nie! Niech się skupią na robocie, bo tej jest sporo - odpowiedział.
A na jakim etapie są prace?
Wniosek o pozwolenie na budowę odnośnie 10 ulic jest już złożony. Prawdopodobnie pozwolenie zostanie wydane w okolicach 20 czerwca, a na przełomie czerwca lipca zaczną się prace na Jagiellońskiej, Asnyka i Lotniczej.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że coś idzie nie tak. Najpierw pierwszy wykonawca nie dokończył prac. Mało tego, kolejny wykonawca musiał od nowa robić projekty na prace w już rozkopanej ulicy. A samo jego szukanie się przedłużało. Inżynierię Lądową Braci Jurczuk wyłoniono w sierpniu, prawie rok temu. I od tamtej pory nie udało się wyjść z fazy projektów i nie zaczęto prac.
Może to dziwić, bo właściwie nic nie wyjaśnia takich opóźnień.
Firma Braci Jurczuk ma już spore doświadczenie. Wykonywała mnóstwo inwestycji. Także w Bielsku i także nadzorowanych przez kierownik Kuczyńską. Sama Kuczyńska też jest doświadczonym urzędnikiem, wcześniej pracowała na podobnym stanowisku w starostwie i również wiele firm realizowało wiele inwestycji. Jakoś do tej pory nie było problemu z żadnej ze stron. A w przypadku tej inwestycji od początku nic się nie udaje.
A warto zaznaczyć, że rozkopane ulice to część najdroższego projektu, jaki miasto Bielsk do tej pory realizowało, czyli modernizację i rozbudowę sieci wodno-kanalizacyjnej. Jego wartość to około 95 mln zł. Magistrat otrzymał na ten cel dotację, która pokrywa niemal całość kosztów. Ale musi te pieniądze rozliczyć i zrealizować inwestycję w terminie. Cały projekt rozłożony jest na lata i zakończyć się ma w 2024 roku.
Rozkopanie szeregu ulic na kilka lat i skazanie kierowców na jeżdżenie po dziurach nie mieści się w kryteriach wzorowej realizacji zadań.
Firma zatrudniająca męża kierownik referatu nawet nie startowała w przetargach na dokończenie opisywanych ulic.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Sieć wodno-kanalizacyjna w Bielsku będzie kosztowała drożej, ale miasto dostało kolejną dotację
(bisu)