Dziś odbył się ogólnopolski protest pielęgniarek i położnych.
W niektórych miastach były krótkie demonstracje, na szpitalach wywieszono flagi protestacyjne, a pracownicy na znak uczestnictwa w proteście przyszli do pracy w ciemnych ubraniach. Oczywiście nikt nie odchodził od łóżek pacjentów. Wszędzie szpitale pracowały normalnie.
W szpitalu w Bielsku oznak protestu nie było. Flag protestacyjnych nie wywieszono, do dyrekcji nie trafiła żadna petycja o podniesienie wynagrodzeń. Strój pracowników również nie odbiegał od tego, jaki noszą w innych dniach.
Nie oznacza to jednak, że nie mają oni powodu do niezadowolenia.
W rozmowie z nami Mirosław Reczko dyrektor szpitala zwrócił uwagę, iż z racji tego, że bielski szpital był covidowy, jego pracownicy otrzymywali w ostatnim czasie dodatki, które w jakiś sposób uzupełniły ich wynagrodzenia. To jednak na dłuższą metę nie poprawia ich sytuacji.
Dyrektor dodał, iż rozważa na przyszłość możliwość zwiększenia pensji szczególnie tym najmniej zarabiającym pracownikom podległej mu placówki. O szczegółach na tym etapie jednak nie chciał rozmawiać. Jego działania wynikać muszą bowiem z analiz finansowych, a także odgórnych decyzji.
W wielu szpitalach, w bielskim także, niektórzy pracownicy podstawę wynagrodzenia mają niższą niż najniższa krajowa, pensję wyrównuje im się różnego rodzaju dodatkami. Dotyczy to personelu najniższego szczebla, czyli m.in. salowych. Sytuacja tej części personelu służby zdrowia ma być rozwiązana systemowo, ale dyrekcja już rozważa różne działania na swoim poziomie.
(bisu)