Od dwóch tygodni w powiecie bielskim działają dwa Punkty Szczepień Powszechnych. Niestety, chętnych do szczepień brakuje.
W ciągu dwóch ostatnich tygodni w Bielsku zaszczepionych zostało 453 osób, a w Brańsku 112.
- W Brańsku jest praktycznie kilka-kilkanaście osób dziennie - mówi dr Arsalan Azzaddin z SPZOZ w Bielsku Podlaskim.
Najwięcej chętnych zgłosiło się pierwszego dnia pracy punktu przy bielskim szpitalu - 99 osób. W kolejnych dniach średnio szczepiono 20-30 pacjentów dziennie.
Obecnie szpital ma duży zapas szczepionek, najwięcej Moderny i AstraZeneca. W sumie jest to aż 1561 dawek. Każda z nich ważna jest tylko miesiąc.
- Wysłaliśmy pismo, że możemy przesunąć szczepionki do punktów, w których ich brakuje - mówi dr Arsalan Azzaddin.
Takich w Polsce nie brakuje. W wielu krajach używane są wszystkie dostępne szczepionki i społeczeństwo jest nimi zainteresowane. Ale nie w powiecie bielskim.
Co w praktyce oznacza tak mała liczba zaszczepionych mieszkańców?
- To, że kolejna fala jest przed nami i nie będziemy nią zaskoczeni. Znowu będzie dużo zakażeń i wprowadzone obostrzenia - uważa wicedyrektor bielskiego szpitala. - Ale przede wszystkim wiąże się to z utratą zdrowia na wiele lat. Piszemy o tym, że ludzie umierają, ale nie mówimy o tych, którzy wracają do szpitali.
A tych jest coraz więcej. Do bielskiego SPZOZ codziennie trafia kilku pacjentów, którzy jeszcze niedawno walczyli z koronawirusem. Mają niewydoloność oddechową, niewydolność krążenia. Standardem są problemy kardiologiczne i neurologiczne. Są to osoby, które przed zakażeniem były zdrowe. Nie tylko w podeszłym wieku, ale przede wszystkim młode.
- Nie ma dnia, abyśmy kilka osób nie przyjęli, które zmagają się z chorobami pocovidowymi. Nawet przejście covida, który zajmie płuca, oznacza, że nigdy już się nie będzie w pełni zdrowym człowiekiem - mówi dr Arsalan Azzaddin. - A osoby zaszczepione będą miały spokój.
(mb)