Rolnicy, którzy byli udziałowcami Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek otrzymali dziwnego sms-a z numeru do niedawna używanego przez Spółdzielnię.
Jeden z rolników wysłał nam treść tego smsa:
"Syndyk podjal dezycje o wyslaniu pism w ktorych nakazuje uzupelnienie udzialu czlonkowskiego.Sa to dzialania nieetyczne,niemoralne,sprzeczne z prawem spoldzielczym i statutem.Wszyscy czlonkowie zostali skutecznie wykresleni na rok przed ogloszeniem upadlosci. Wiecej informacji bedzie podane na facebook"- czytamy w smsie (treść oryginalna nadesłana przez Czytelnika).
- Choć nie mam zapisanego numeru, z którego została ona wysłana, kojarzę, że to nr, z którego otrzymywałam informacje o sytuacji w Bielmleku, czyli od władz - dodaje rolnik.
U innych rolników potwierdziliśmy, że jest to na pewno numer, z którego - jako dostawcy i udziałowcy - otrzymywali wcześniej informacje ze spółdzielni.
- Swego czasu podawaliśmy swoje dane kontaktowe, a na uruchomienie całego systemu spółdzielnia Bielmlek wydała około 20 tys. zł - mówi jeden z rolników. - Było to jeszcze za czasów przed kryzysem, gdy mleczarnia działała.
O tajemniczego sms-a spytaliśmy Józefa Glińskiego, syndyka masy upadłości SM Bielmlek.
- Od Pana się dowiaduję, że taki sms został wysłany z systemowego numeru należącego do spółdzielni - przyznaje. - Będę musiał przeprowadzić wewnętrzne postępowania dotyczące tego, kto go wysłał.
Postępowanie ma na celu nie tylko ustalenie ewentualnego kreta, ale też tego, na jakiej podstawie użyto numeru.
Jak wyjaśnił na m syndyk, po ogłoszeniu upadłości, pieczę nad całym majątkiem przejął syndyk. Nad tym numerem prawdopodobnie również. On stał się także administratorem bazy danych dostawców. Upraszczając, przez syndyka powinien przejść rachunek za numer , z którego wysyłany jest sms oraz obsługujący go system. Użycie tego numeru również powinno odbywać się z jego wiedza i zgodą.
W sms-ie jest odniesienie do Facebooka. Na tym portalu społecznościowym jesienią ubiegłego roku powstał profil "Spółdzielnia Mleczarska Bielmlek". Umieszczono w nim kilka wpisów, w których krytykowano wierzycieli spółdzielni oraz zarządcę sądową. Ostatni wpis jest tam z grudnia ubiegłego roku, czyli z czasu, gdy trwał jeszcze proces restrukturyzacji prowadzony przez Alinę Sobolewską. Wpisy podpisane były SM Bielmlek. Z ich tonu można wnioskować, ze pisane były przez lub w imieniu zarządu Bielmleku lub samego jej prezesa Tadeusza Romańczuka.
Syndyk po ogłoszeniu upadłości pozbawił wynagrodzenia cały zarząd spółdzielni. Można powiedzieć, że go zwolnił, ale nie do końca, bo zarząd jako taki może funkcjonować. Prawnie bowiem funkcji prezesa i zarządu może pozbawić jedynie sąd. Jednak zarząd ten nie może w żaden sposób zarządzać majątkiem spółdzielni, jego ruchomościami i nieruchomościami. Formalnie prezes pozostaje prezesem, ale nie może już zasiadać w biurze prezesa (te zajął syndyk), nie może też korzystać z telefonów i numerów spółdzielni, jeśli to spółdzielnia płaci za nie rachunki, podobnie jest ze stroną internetową SM Bielmlek. Także kontaktowa baza danych rolników, udziałowców, dostawców czy pracowników jest spółdzielni, więc jej administratorem jest syndyk.
CZYTAJ TEŻ:
(bisu)