Jak podaje Radio Białystok, rzecznik praw pacjenta i podlaski NFZ sprawdzają funkcjonowanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Bielsku Podlaskim.
Z informacji rozgłośni wynika, że w ostatnim czasie bielski SOR odmówił przyjęcia kilku chorych, którzy wymagali pilnej pomocy lekarskiej. Radio Białystok dotarło do jednego z tych pacjentów. Jego stan miał być poważny, mimo to przez dwa dni nie przyjęto go ani na SOR-ze, ani w ambulatorium. Dopiero gdy sam bez obowiązkowego skierowania zgłosił się na oddział zakaźny, zrobiono mu test na obecność koronawirusa. Dał on dodatni wynik.
- Zrobiono mi badania, lekarze z oddziału rozpoczęli leczenie. Ordynator powiedziała mojej narzeczonej, że dzień zwłoki z wizytą u lekarza mógłby źle się skończyć, mógłbym być kolejną cyfrą w statystyce zgonów. Byłem bardzo odwodniony, wyniki badań nerek były tragiczne. Od razu podłączono mi kroplówki i podano leki sterydowe. To chyba był stan poważny. Na SOR-ze nikogo to nie obchodziło, nawet nikt nie wyszedł, nikt się nie zainteresował - mówił dziennikarzom Polskiego Radia Białystok mieszkaniec Bielska Podlaskiego.
Rozgłośnia zapytała o sprawę chorego p.o. dyrektora Arsalana Azzaddina, który jest też koordynatorem tego oddziału. Odpowiedział on w mailu, że „wszyscy pacjenci, którzy zgłaszają się z takimi objawami są kierowani do ambulatorium, które znajduje się na terenie szpitala. Z ustaleń wynika, że pacjent nie zgłosił się do ambulatorium i nieprawdą jest, że kazano mu szukać pomocy w innych miejscach. Gdyby pacjent zgłosił się do ambulatorium na pewno byłby przyjęty".
O sprawę zapytaliśmy również Bożenę Grotowicz, byłą dyrektor SP ZOZ w Bielsku Podlaskim. Opisywana sytuacja miała miejsce w czasie, gdy to ona kierowała placówką. Mimo braku danych pacjenta, od razu wiedziała, o jaką skargę chodzi. Potwierdziła, że były człowiek ten faktycznie opowiedział o takiej sytuacji i złożył pisemną skargę.
- Były to ostatnie moje godziny w szpitalu. Przeprosiłam pacjenta, powiedziałam mu też, że skargi tej nie rozpatrzę, bo nie jestem już dyrektorem - mówi Bożena Grotowicz. - Pisemną skargę zadekretowałam do dr Azzaddina, jako swojego zastępcy.
Niezależnie od tego, czy bielski szpital skargę odnajdzie w swojej dokumentacji, czy nie i tak może spodziewać się kontroli z NFZ. Sprawą zajął się też Rzecznik Praw Pacjenta. Jak podaje PRB, Podlaski Urząd Wojewódzki poinformował, że od października do końca stycznia SOR w Bielsku Podlaskim sześć razy odmówił przyjęcia chorych.
(mb)