Mamy intensywne opady więc trudno się dziwić, że na dzisiejszej sesji rady miasta Bielsk Podlaski pojawiła się tematyka odśnieżania.
Radna Danuta Karniewicz dopytywała czy miastu wystarczy na to pieniędzy. Na ten cel w tegorocznym budżecie wydano już 126 tys. zł, a cały budżet na odśnieżanie to 300 tys. złotych. Pieniędzy mało, ale jak zapewnia burmistrz Jarosław Borowski odśnieżanie się odbywa. Pługi i piaskarki wyjechały na drogę o godz. 2.00 w nocy. Wprawdzie zgodnie z zasadami odśnieżanie powinno się odbywać dwie godziny po ustaniu opadów, ale co zrobić, kiedy cały czas pada.
W każdym razie radni do samego odśnieżania większych pretensji nie mieli, bowiem sami naocznie widzieli pracujące pługi. Burmistrz przypomniał tylko, że w pierwszej kolejności są odśnieżane drogi główne przelotowe, a poboczne w dalszej kolejności. Poza tym za odśnieżanie generalnie odpowiada właściciel drogi, a w Bielsku mamy też drogi powiatowe, wojewódzkie i krajowe.
- Ogólnie w Bielsku mamy do odśnieżenia 35 tys. mkw. chodników i placów - stwierdził Jarosław Borowski.
Przypomniał też, że za odśnieżanie chodnika przylegającego do posesji, odpowiadają właściciele tych posesji.
Radni wyrazili zgodę na wymianę działek między gmina miejską a Spółdzielnią Mieszkaniową. W wyniku tej wymiany SM dopłaci miastu ok. 140 tys. złotych. Działka miejska przy ul. Wojska Polskiego, która znajduje się na styku z Brańską, zostanie zaś sprzedana. Jest szansa, że znajdzie nabywcę, bo okolica przeznaczona jest pod zabudowę jednorodzinną. Ponadto radni wyrazili zgodę na nadanie nazwy drodze wewnętrznej odchodzącej od ul. Białostockiej, więc w Bielsku będziemy mieli nową ulicę - Naturalną.
Podczas sesji radni dopytywali burmistrz o harmonogram prac remontowych na ul. Jagiellońskiej i ul. Asnyka. Obie ulice zostały rozkopane w ramach wieloletniego planu uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej i od dłuższego czasu nie doczekały się nowej nawierzchni, a w dziurach mieszkańcy niszczą swoje samochody.
- Sytuacja na Asnyka jest naprawdę poważna. Tą ulicą nie można przejechać. Aby mieszkańcy tej dzielnicy mogli wyjechać w w stronę Siemiatycz muszą jechać aż do ronda - mówiła Iwona Kołos.
Obie ulice maja być remontowane w pierwszej kolejności wraz z poprawą warunków pogodowych.
- Były przetargi na całość zadania ale nikt się nie zgłosił. Większość prac powinna odbyć się w tym roku, natomiast umowa przewiduje, że ostateczny termin remontu tych ulic to kwiecień 2022 roku - tłumaczył burmistrz.
Poza tym radni przyjęli nowy statut Bielskiego Domu Kultury. Zgodnie z sugestią komisji i radnego Piotra Ostaszewskiego burmistrz zgodził się na wykreślenie punktu dotyczącego powołania nowego stanowiska, wicedyrektora BDK-u. Miało ono się pojawić w nowym statucie w związku z rozszerzeniem zadań, którymi ta zrewitalizowana placówka ma się zajmować w przyszłości.
- W dobie pandemii nie jest potrzebny żaden zastępca, bo mówiąc kolokwialnie, nie miałby nic do roboty - stwierdził radny Ostaszewski.
Ponadto BDK wystąpił z roszczeniem do firmy, która remontowała budynek o niedotrzymanie terminów. Podobno chodzi o bagatela kwotę miliona złotych. Być może sprawa znajdzie finał w sądzie.
Poza tym radni przyjęli również ujednoliconą wersję statutu rady miasta. Na tym tle doszło do polemiki między radnym Piotrem Wawulskim, a obsługą prawną Urzędu Miasta. Generalnie chodziło o to, że radni podjęli uchwałę, ale zdaniem obsługi prawnej była ona niezgodna z prawem. Burmistrz radził radnym, aby sami sobie ją napisali. Piotr Wawulski z kolei ripostował, że akurat od tego są urzędnicy, a o tym, czy uchwała jest bezprawna czy zgodna z prawem, powinien zadecydować wojewoda jako organ nadzoru. Radny Emil Falkowski potwierdził, że też składał dużą liczbę wniosków i na jedne miasto odpowiada, a na inne nie może doczekać się odpowiedzi.
Radni zaproponowali dziś powrót do stacjonarnego trybu obrad, ponieważ transmisje online powodują, że często rwą się łącza i trudno prowadzić sesje w ten sposób.
Do tej propozycji z kolei sceptycznie odniósł się przewodniczący rady Andrzej Roszczenko.
- Pracujemy w sposób zdalny, mieliśmy okres kiedy pracowaliśmy stacjonarnie i skończyło się to kwarantanną. Dlatego trzeba być ostrożnym - podkreślał przewodniczący Andrzej Roszczenko.
Tym niemniej część radnych zaproponowała wycieczkę w grupach po nowym BDK-u - niejako w poszukiwaniu nowej sali do przyszłych obrad.
Ostatnią dość ciekawą kwestią był nowy album miejski tzw. promocyjny. Jak wytłumaczyła Tamara Korycka, został on wydany w nakładzie ok. 2 tys. egzemplarzy a koszt jego wydania to 24 tys. złotych, które pochodziły z ubiegłorocznego budżetu miasta ze środków przeznaczonych na promocję.
Zdaniem radnego Krzysztofa Grygoruka pieniądze na promocję można wydawać lepiej np. przeznaczając je na działalność klubów sportowych czy organizując imprezy na które przyjadą osoby z zewnątrz, zaś albumy, który jest zwykle wręczany gościom Urzędu Miasta i tak później trafiają na półki albo w kąt i nikt się tym później nie interesuje. Podniósł, że skuteczność promocyjna takiego albumu jest prawie żadna. Nie wszyscy z tą opinią się zgadzali.
(ms)