Ostatnio w Bielmleku nie brakowało złych informacji. Najpierw OSM Piątnica nagle zrezygnowała z kupna majątku bielskiej mleczarni. Później Okręgowa Inspekcja Pracy skierowała wniosek do sądu o ukaranie zarządcy Spółdzielni Mleczarskiej za niewypłacenie zaległych wynagrodzeń pracownikom. Dług z tego tytułu sięgnął ponad 1,6 mln zł. Rolnicy dostarczający mleko do Bielmleku otrzymali SMS-y z informacją, iż skup mleka został zakończony. Jest na szczęście światełko w tunelu i to dość jasne.
- Podpisaliśmy właśnie umowę dzierżawy majątku spółdzielni przez Laktopol - mówi radca prawny Alina Sobolewska, sądowy zarządca Bielmleku. - Musi ją jeszcze zatwierdzić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeśli jednak to nastąpi, Laktopol będzie mógł rozpocząć swoją produkcję w Bielsku.
Jak wyjaśniła nam Sobolewska, to właśnie w związku z podpisaniem tej umowy Bielmlek zakończył skup mleka.
- Jako Bielmlek nie będziemy już prowadzili produkcji, skupu też nie - mówi. - Wszystkich dostawców mleka przejął natomiast Laktopol, zresztą zgodnie z zobowiązaniem, jakie złożył podczas negocjacji.
Potwierdzili to sami rolnicy.
- Jako dostawca mleka otrzymałem SMS, że OSM Piątnica zrezygnowała z kupna masy sanacyjnej. W związku z tym Bielmlek zaprzestaje skupu mleka - poinformował nas 14 grudnia jeden z rolników.
Tego samego dnia stosowne oświadczenie w tej sprawie wydało OSM Piątnica.
Czytaj więcej: Co dalej z Bielmlekiem? Zarządca: Już miałam gotową umowę z OSM Piątnica. Teraz znów jestem w punkcie wyjścia
Alina Sobolewska od razu rozpoczęła negocjacje z drugim podmiotem, który już wcześniej zgłaszał chęć kupna majątku Bielmleku. To Laktopol. Tu negocjacje poszły szybko i skutecznie. Już podpisano umowę dzierżawy, która zapewni ciągłość produkcji.
Leon Antoiuk, były już dostawca mleka i jeden z liderów rolników protestujących niedawno przed Bielmlekiem przyznał, iż dzień po otrzymaniu SMS-a gospodarze zebrali się pod siedzibą przedsiębiorstwa. Spotkali się tam z przedstawicielem mleczarni z Łosic należącej do Laktopolu i ten zaproponował im podpisanie umowy na dostawę mleka.
- W poniedziałek przyszedł SMS, we wtorek podpisali umowę, a w środę oddawali już mleko do Łosic - mówi Antoniuk. - Do Bielmleku mleko oddawało około 120 rolników, w większości hodujących zaledwie po kilka krów. Takim trudno było znaleźć innego niż Bielmlek odbiorcę. Większe mleczarnie nie były zainteresowane takimi małymi producentami. Dostawców było dużo, ale zdawanego mleka w sumie niewiele.
W rozmowie z nami Antoniuk zastanawiał się, co Bielmlek robił z tym mlekiem.
- Przerabialiśmy je - odpowiada na to pytanie Sobolewska. - Produkcja była mała, ale zapewniała ciągłość działalności.
Jak na możliwości zakłady, taka produkcja, była równoważna z jej brakiem. Ale dzięki temu zakład funkcjonował.
Miało to też jednak swoje minusy. Bo mleczarni nie stać było na wypłaty dla pracowników.
Kontrola Okręgowej Inspekcji Pracy w Białymstoku wykazała, że Bielmlek w procesie restrukturyzacji zalega z wynagrodzeniami na ponad 1,6 mln zł. Ponad stu pracowników nie otrzymało wynagrodzeń za listopad 2019 roku oraz październik 2020.
Okręgowa Inspekcja Pracy skierowała nawet wniosek do sądu o ukaranie Sobolewskiej jako osoby odpowiedzialnej za niewypłacanie pensji. Gdy sąd uzna ją za winną, może na nią nałożyć karę finansową w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. I to kary, którą zarządca musiałaby zapłacić z własnej prywatnej kieszeni, bo w tych sprawach nie jest karana firma, a konkretna odpowiedzialna osoba.
- A niech mnie sądzą, robię co mogę. Gdybym miała z czego, to bym zapłaciła - wyjaśnia Sobolewska. - Zresztą jak już pojawiły się pieniądze, to wypłaciłam zaległe wypłaty za październik 2020. Jak pojawią się kolejne fundusze, to zapłacę za listopad i grudzień.
Jak dodała, zaległe wynagrodzenia dotyczą niespełna stu osób. Ponad stu pracowników, które wymienia OIP pewnie dotyczy listopada 2019 roku, kiedy Sobolewska nie była jeszcze zarządcą Bielmleku. Tę zaległość też będzie musiała spłacić, ale zostawiła ja na koniec, na razie chce regulować bieżące zobowiązania. Zresztą część zaległych płac pracowników, których OIP nie wykazała, zostało na jej wniosek spłaconych z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Pewną ciekawostką jest, iż w skład zaległych wynagrodzeń wchodzą także płace dla członków zarządu i prezesa SM Bielmlek. Tego samego zarządu, który doprowadził do utraty płynności finansowej przez spółdzielnię oraz powstania zaległości wobec rolników i pracowników, których spłatą zajmuje się zarządca.
Wierzyciele i zarządca złożyli nawet wniosek o unieważnienie umów o pracę prezesa, członków zarządu i rady nadzorczej, ale z racji ryzyka przerwania procesu restrukturyzacji wniosek ten nie został rozpatrzony.
Czytaj też: Zarządca i wierzyciele Bielmleku chcą wznowić produkcję oraz obciąć pensję prezesa i władz mleczarni
Zarząd i rada nadzorcza co prawda wynagrodzeń, podobnie jak inni pracownicy, nie dostawali, ale prawa do nich nie stracili.
Pisaliśmy o tym w artykule: Władze Bielmleku skarżą się na rządowe instytucje. „Wynagrodzeń i tak nie pobieraliśmy”
- Często się mówi o długach wobec pracowników, a nie wspomina się o zaległych opłatach za mleko dla rolników - mówi Antoniuk. - A te, według mojej wiedzy, sięgają 7 mln zł. Ceny za mleko w Bielmleku są dość korzystne, nawet 1,50 zł, ale jak rozmawiałem z dostawcami, to słyszałem, że zaległości w płatnościach obejmują z osiem miesięcy. Od dłuższego czasu jest tak, że raz zapłacą za zaległe parę miesięcy, później znów nie płacą przez kilka i tak cały czas. Tymczasem członkowie zarządu, którzy zadłużyli spółdzielnię, dostają zaległe i niemałe wynagrodzenia, bo są „tylko" pracownikami. A za ich błędy w sądzie tłumaczyć się ma zarządca, która próbuje zostawiony przez nich bałagan posprzątać.
Laktopol chce jak najszybciej uruchomić proszkownię i suszyć w niej mleko w proszku. Z kolei jeden z byłych pracowników Bielmleku twierdzi, iż infrastruktura bielskiej mleczarni nie jest w stanie zapewnić pełnej mocy produkcyjnej nowej proszkowni. Zarządca dementuje te informacje. Nie wdając się w szczegóły, zapewnia, że dzierżawca jest świadom, iż technologia wymaga wprowadzenia pewnych rozwiązań i zamierza je wprowadzić. Proszkownia jak najbardziej może funkcjonować.
Na koniec warto wspomnieć, że sąd okręgowy ciągle proceduje kwestie umorzenia procesu sanacji. Złożyła go m.in. sama zarządca, gdy Bielmlekowi zabrakło pieniędzy na bieżące funkcjonowanie. Firmie groziło nawet odcięcie prądu.
Czytaj więcej: Prąd w Bielmleku na razie jest, ale nie wiadomo jak długo. Spółdzielni grozi upadłość
Sąd pozytywnie rozpatrzył ten wniosek, ale decyzja w tej sprawie nie zdążyła się uprawomocnić. Tymczasem sytuacja się poprawiła, pojawili się chętni na kupno majątku spółdzielni i w dodatku oferty dzierżawy jej majątku do czasu sfinalizowania sprzedaży. Decyzja sądu została zaskarżona przez wierzycieli przed uprawomocnieniem. No i właśnie to jest procedowane. O ile obecna sytuacja się nie zmieni, proces restrukturyzacji prawdopodobnie będzie kontynuowany, bo wygasły przesłanki do jego umorzenia.
(bisu)