Sprzedaż majątku Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek ma odbyć się w ramach procesu restrukturyzacji, którym zarządza radca prawny Alina Sobolewska. Proces ten jest jednak zagrożony, bo zarządca nie otrzymała 3,5 mln zł na jego dokończenie. Pieniądze te potrzebne są na utrzymanie podstawowego funkcjonowania bielskiej mleczarni do czasu sprzedaży jej majątku. Kwotę te miał wyłożyć Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ale wbrew obietnicom tego nie zrobił. Zarządca wniosła więc o umorzenie procesu sanacji.
Decyzja o umorzeniu została już ogłoszona (dokładnie 18 listopada), ale nie jest prawomocna. By się uprawomocniła potrzeba 14 dni. Jeśli w tym czasie zostanie ona zaskarżona, umorzenie nie stanie się faktem. Zaskarżenie musi wpłynąć do 2 grudnia. Jak się dowiedzieliśmy, umorzenie procesu restrukturyzacji zamierza zaskarżyć właśnie NFOŚiGW.
To ważny krok, bo właśnie rozpoczęły się negocjacje dotyczące sprzedaży majątku Bielmleku. Chętnych na jego zakup zgłosiło się dwóch OSM Piątnica i Laktopol (właściciel kilku mleczarni m.in. w Łosicach i Suwałkach). Rada wierzycieli z NFOŚiGW przyjęła ofertę z Piątnicy. Niezależnie od złożonego wniosku o umorzenie procesu sanacji, zarządca sądowa podjęła negocjacje z OSM. Negocjacje idą w dobrym kierunku, zarządowi OSM Piątnica zależy na jak najszybszym przejęciu bielskiej mleczarni. Zaproponował nawet, że do czasu jej kupienia, może wydzierżawić jej majątek (m.in. mleczarnię i proszkownię) i rozpocząć w nim działalność.
Jak przyznaje, Sobolewska to dobry znak, bo część pieniędzy z dzierżawy mogłaby zostać przeznaczona na zakończenie procesu restrukturyzacji, czyli dotrwanie Bielmleku do czasu sfinalizowania sprzedaży jego majątku.
- Właśnie negocjujemy warunki dzierżawy - przyznała Sobolewska.
Potwierdziła też, iż wie o tym, ze NFOŚiG w zamierza złożyć odwołanie od umorzenia procesu restrukturyzacji.
Odwołanie takie wstrzymuje umorzenie do czasu rozpatrzenia odwołania. W przypadku, gdy znajdą się pieniądze na sfinansowanie bieżącego funkcjonowania Bielmleku, sąd może odwołanie uznać za zasadne.
- Sytuacja nie jest opanowana, ale są duże szanse, że proces restrukturyzacji uda się dokończyć i sprzedać majątek Bielmleku. W każdym razie ciągle robię wszystko, co do mnie należy, by właśnie tak się stało - ocenia zarządca sądowa.
A jeszcze niedawno nad Bielmlekiem zawisła groźba odłączenia prądu. Spółdzielnia bowiem miała zaległości wobec PGE. Zaległe opłaty zostały jednak uregulowane. Ciągle jednak nie wiadomo czy bielska mleczarnia znajdzie fundusze na kolejne opłaty. To ważne nie tylko ze względu na przyszłość zakładu, ale także z punktu widzenia mieszkańców pobliskiego bloku, kilku działających przy Bielmleku firm oraz całego miasta. Blok jest podłączony do oczyszczalni i kotłowni Bielmleku. Gdy nie będzie prądu jego mieszkańcy stracą dostęp do bieżącej wody, kanalizacji i ogrzewania. Firmy są podłączone do oczyszczalni. Z uprzejmości Bielmleku korzysta też parafia i Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Mało tego, gdy oczyszczalnia nie będzie miała prądu, jest ryzyko, iż nieczystości popłynął prosto do bielskich rzek, a z nich do Orlanki i Narwi.
Czytaj więcej: Prąd w Bielmleku na razie jest, ale nie wiadomo jak długo. Spółdzielni grozi upadłość
W tle zarysowuje się konflikt między głównymi wierzycielami Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek (NFOŚiGW, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa i Bank Ochrony Środowiska - wszystkie te instytucje są zależne od rządu) a prezesem Bielmleku Tadeuszem Romańczukiem, byłym wiceministrem w resorcie rolnictwa i senatorem PiS.
Więcej o tym piszemy w artykule: W Bielmleku mają odciąć prąd. Stanie oczyszczalnia i kotłownia. Co grozi mieszkańcom?
(bisu)