Na dzisiejszej sesji radni Bielska Podlaskiego odrzucili projekt uchwały w sprawie wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz wysokości tej opłaty. Wnioskodawca, czyli burmistrz proponował powiązanie odpłatności za śmieci ze zużyciem wody przez mieszkańców.
Za wnioskiem było sześciu radnych, dziesięciu było przeciw, zaś pięciu wstrzymało się od głosu. Tym samym wniosek upadł i w nowym roku bielszczanie będą płacili za śmieci po staremu, czyli od osoby. Natomiast wysokość opłaty może się zmienić i wynieść prawdopodobnie 28 złotych.
Projekt wzbudził wiele kontrowersji. Większość radnych, która zabierała głos na sesji opowiadała się za wyliczeniem opłat według dotychczasowej metody, to jest na podstawie deklaracji - od osoby. Na przykładach własnych, swoich sąsiadów i znajomych radni deklarowali, ze nowa metoda będzie niekorzystna dla mieszkańców. Osoby samotne, czy chore, zużywające z przyczyn higienicznych więcej wody zapłaciłyby więcej, także za śmieci - argumentowali radni.
Do tej pory mieszkańcy miasta, na podstawie tzw. deklaracji śmieciowych uiszczali 24 zł miesięcznie za śmieci posegregowane, według nowej proponowanej metody miałoby to być 10,6 zł za metr sześcienny zużytej wody.
W zasadzie na sesji tylko jeden radny, wiceprzewodniczący Rady Miasta Tomasz Solimy, był za zmianą metody.
- Chodzi mi o to, aby za śmieci płacili wszyscy, aby nie było tak, że system się nie domyka. Wydaje mi się, że nowa metoda jest bardziej sprawiedliwa - podkreślił Sulima.
Takie rozwiązanie zastosowali np. radni stołecznej Warszawy.
Drugą sprawą, którą podkreślała zastępca burmistrza Bożena Zwolińska oraz włodarz miasta Jarosław Borowski było to, że samorząd nie ma narzędzi, aby ustalić faktyczną liczbę mieszkańców zobowiązanych do płacenia podatku śmieciowego.
A sytuacja w Bielsku mniej więcej wygląda następująco: według danych systemu PESEL w Bielsku Podlaskim zameldowanych jest nieco ponad 25 tys. mieszkańców, natomiast deklaracje śmieciowe złożyło nieco ponad 20 tys. osób. Ponad 4 tys. jest poza system, być może to uczniowie, studenci lub pracujący poza miastem. Ponadto w systemie nie ma również cudzoziemców, coraz liczniej pracujących w Bielsku, a jest ich w powiecie ponad 450, z czego większość w Bielsku Podlaskim. Oni również nie składają deklaracji śmieciowych.
Radni wskazywali, ze opłaty za śmieci w sąsiednich gminach są o wiele niższe, np. w Hajnówce 16 zł od osoby, tyle samo w gminie wiejskiej Bielsk Podlaski, a w gminie Wyszki 15 zł. Taniej jest też w Siemiatyczach. Natomiast jak się okazuje w Sokółce mieszkańcy płacą za śmieci aż 32 zł od osoby.
Drugą sprawą, którą poruszył prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego i MPO Piotr Seslwesiuk (i co wpływa na cenę odbioru odpadów) jest to, że mieszkańcy Bielska produkują znacznie więcej śmieci niż średnia krajowa na osobę i znacznie więcej niż w sąsiednich gminach.
- System zagospodarowania odpadów w kraju stał się niewydolny - podkreślił prezes Piotr Selwesiuk.
Stwierdził też, że być może kolejnym rozwiązaniem, mogącym powstrzymać wzrost cen za odbiór odpadów jest budowa instalacji termicznych, gdzie można by utylizować śmieci np. z kilku powiatów.
- Tych śmieci w Bielsku jest ponadnormatywnie dużo, w porównaniu do sąsiednich gmin i powiatów - dodał Selwesiuk.
- Zmiana metoda naliczania opłat za śmieci od osoby, na powiązane z zużyciem wody wynika z tego, że spora część mieszkańców nie płacił za śmieci. Podatek za śmieci pobierany jest na podstawie deklaracji, czyli oświadczeń. Tak naprawdę nie ma możliwości weryfikacji tych zgłoszeń - podkreślił Borowski.
Większość radnych jednak nie podzieliła tej argumentacji i głosowała przeciw. Nie oznacza to, że stawka 24 zł się utrzyma. Aby zbilansować koszty wywozu śmieci, prawdopodobnie na najbliższej (listopadowej lub grudniowej sesji) pojawi się kolejny wniosek o podwyżkę stawki do prawdopodobnie 28 zł od osoby.
(ms)