Radni nie zgodzili się dziś na zakup działki przy ulicy Wojska Polskiego przez gminę miejską Bielsk Podlaski.
Dzisiejsza sesja rady miejskiej odbyła się online. Przed miesiącem stacjonarne obrady zakończyły się tym, że u jednego z radnych test na koronawirusa okazał się pozytywny, co spowodowało, że reszta obecnych na sali samorządowców (z burmistrzem włącznie) znalazła się na kwarantannie.
Teraz postawiono nie ryzykować i na sali obrad był tylko przewodniczący wraz z obsługą techniczną, a pozostali radni łączyli się zdalnie z innych miejsc, gdzie akurat przebywali. Technika, jak to technika, potrafi zawodzić i dzisiaj też nie obyło się bez przerw technicznych.
Jednym z punktów obrad dzisiejszej sesji był sprzedaż miejskiej działki na ul. Brańskiej oraz ewentualne nabycie przez miasto nieruchomości przy ul. Wojska Polskiego, do której samorząd ma prawo pierwokupu.
Zgoda na sprzedaż działki miejskiej przy Brańskiej (obok salonu Ursusa) nie wywołała większych emocji. Burmistrz poinformował, że znalazł się chętny na nabycie. Z kolei kupno działki przez miasto na ul. Wojska Polskiego wywołała wśród większości radnych sprzeciw i niechęć. Rzecz dotyczy nieruchomości o powierzchni około 16 ha. Miasto miałoby za nią zapłacić około 1,18 mln zł.
Radni dopytywali, czy przez działkę ma przebiegać łącznik planowej trasy szybkiego ruchu S19 z drogą krajową nr 66.
- Jeżeli burmistrz chce się bawić w spekulacje gruntami, to niech to robi za swoje, a nie miejskie pieniądze. Mamy uzbrojone działki, a chętnych do ich kupna nie widać. Poza tym do Bielska nie napływają inwestorzy, bo u nas nie ma rąk do pracy, a bezrobocie jest niskie. Firmy aby funkcjonować, ściągają pracowników z zagranicy, jak. np. Suempol, który buduje dla nich hotel przy ul. Widowskiej - mówił radny Tomasz Hryniewicki.
W podobnym tonie wypowiadali się nie tylko radni Wspólnie dla Bielska, ale też samorządowcy z Koalicji Bielskiej jak Piotr Wawulski i Piotr Ostaszewski.
Zastępca burmistrza Bożena Zwolińska oraz kierownik referatu gospodarki przestrzennej Kazimierz Prus argumentowali, że jest to okazja dla miasta i trudno obecnie kupić działki po tak korzystnej cenie.
- Miasto praktycznie już nie ma gruntów na sprzedaż, a działki miejskie są potrzebne nie tylko na sprzedaż, ale również na wymianę pod ewentualne inne inwestycje jak np. budowa zalewu - tłumaczyła Bożena Zwolińska.
Jej argumenty nie przekonały radnych, doszło też do personalnych wycieczek. Radny Falkowski stwierdził, że argumentacja jest formą szantażu. Z kolei Bożena Zwolińska powiedzioała że radny Falkowski „jej nie lubi, a jest starsza i wszyscy powinni się szanować”.
- Z moich rozmów z przedstawicielem GDDKiA w Białymstoku wynika, że Generalna Dyrekcja dąży do rozpisania w lutym 2021 roku przetargu na zaprojektowanie łącznika. Będzie to łącznik z przejściem granicznym w Połowcach. Logicznie by było, aby miasto miało swoje tereny składowo-przemysłowe. Jeżeli by nie było drogi, tereny te można przekształcić pod budownictwo jednorodzinne, albo wielorodzinne. To inwestycja jak każda obarczona jest ryzykiem, ale sytuacja finansowa miasta pozwala na to - argumentował Jarosław Borowski.
Dodał też, że od jakiegoś czasu samorząd nie musi sam uzbrajać terenów i podał przykład firmy Samasz, która kupiła grunty pod Zabłudowem, a uzbrojenie terenu sfinansował samorząd województwa.
Jednak w głosowaniu dziewięciu radnych było przeciwko kupnu działki, ośmiu było za, a czterech wstrzymało się od głosu.
(ms)