Około 400 osób wzięło udział w proteście przeciw zaostrzeniu prawa wykonywania aborcji. To tłumy porównywalne do tych idących w procesjach religijnych jak Boże Ciało czy procesja z Bielską Ikoną Matki Bożej.
Widać było, że taka frekwencja zaskoczyła organizatorów. Początkowo zakładano, że uczestnicy w małych grupach i bez wznoszenia okrzyków przespacerują się z placu przy ratuszu pod urząd miasta, do parku i z powrotem. Już po kilkudziesięciu metrach tłum zszedł z chodnika na ulicę i całkowicie zablokował ruch. Marsz przeszedł ul. Mickiewicza aż do ronda przy stacji paliw. Tam zawrócił i znów wszedł na ulicę Mickiewicza, później skręcił w 3 Maja, a z niej w al. Piłsudskiego. Aleją - ciągle idąc jezdnia - doszedł aż do Lidla i skręcił w ul. Żwirki i Wigury i dalej ul. Mickiewicza wrócił przed ratusz.
Trasę wytyczano na bieżąco i spontanicznie. Gdzie szło czoło marszu, tam i podążała reszta.
Mimo chaosu marsz przebiegał spokojnie, choć był głośny. Bielska policja profesjonalnie zabezpieczała jego trasę.
Podczas marszu padało mnóstwo głośnych haseł, pojawiały się też wulgaryzmy. Najczęściej powtarzane było to, atakujące partię rządzącą. Jak mówili uczestnicy, głównym celem, dla którego przyszli było sprzeciwienie się zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Właśnie tej kwestii dotyczyły niesione transparenty.
Głównymi organizatorami zgromadzenia były osoby związane z partią Razem i Lewicą. W marszu widać było ludzi o różnych sympatiach politycznych, wiele z nich regularnie uczestniczyło też we wspomnianych procesjach. W tłumie były osoby nieletnie, dorosłe, rodzice z dziećmi, a nawet seniorzy, którzy mają już wnuki.
- Jestem matką, babcią, kocham swoje dzieci i wnuki, ale wiem, jak ciężkie są przeżycia rodzin i bliskich związane z urodzeniem dziecka z poważną niepełnosprawnością i dysfunkcjami. To straszne przeżycie dla wszystkich - i rodziny, i jej otoczenia - mówiła pani Monika, która szła z dziećmi
- Decyzja o usunięciu ciąży jest prawdopodobniej najtrudniejsza w życiu kobiety i jej rodziny, ale uważam, że powinny one mieć prawo taką decyzję podjąć - mówiła z kolei pani Zuzanna, która na marsz przyszła z córeczką.
- Na to, co robią władze państwowe po prostu nie możemy się zgodzić - powiedział Seweryn Prokopiuk z Partii Razem. - Nie ma naszej zgody na narzucanie kobietom przymusu rodzenia płodów, które nie mają szans na przeżycie. Jak widać, po dzisiejszym marszu w Bielsku i wczorajszym w Białymstoku, poziom niezadowolenia sięgnął zenitu. Partia rządząca nie może tego zignorować.
Podobny marsz planowany jest także w Hajnówce.
(bisu)
Zdjęcia z protestu kobiet w Bielsku Podlaskim (Bielsk.eu):