Wystarczył wpis na Facebooku, aby wyprowadzić z równowagi środowisko medyczne w bielskim szpitalu. Ci, którzy walczą o zdrowie i życie zostali oskarżeni o umyślne „usypianie dziadków”. Szpital zapowiada pozew sądowy.
- Walczymy - to najlepsze określenie tego, co się dzieje obecnie w bielskim szpitalu - mówiła nam dyrektor szpitala Bożena Grotowicz w ostatnich dniach.
Szpital w ciągu dwóch dni musiał zamienić się na covidowy i przyjmować pacjentów wyłącznie z objawami zakażenia. Personel się boi, ale wie, że nie może odejść od łóżek. Lekarze, niezależnie od wykonywanej specjalizacji, od czwartku zajmują się wyłącznie jedną chorobą. A chorych na nią wciąż przybywa.
Wpis na Facebooku zamieszczony przez kobietę pochodzącą z Bociek (dane z profilu na portalu) wstrząsnął medykami. Padły w nim tylko trzy zdania (pisownia oryginalna):
"Jak bedziecie się zastanawiać dzięki komu zostaliście uwięzieni w domach (...)
Jak bedziecie się zastanawiać kto uspał waszych dziadków respiratorem (...)
Jeszcze tylko potrzebne są adresy zamieszkania."
Po tych zdaniach następuje wymiana imion i nazwisk pracowników wraz z zajmowanymi stanowiskami. Jedna z tych osób pracuje w bielskim sanepidzie, pozostałe cztery to zaś zatrudnione są w szpitalu.
- Robimy wszystko, aby pomagać ludziom. Ratujemy życie i zdrowie innych narażając siebie i swoich najbliższych - mówi nam jeden z lekarzy z SPZOZ w Bielsku Podlaskim. - Te słowa są niesprawiedliwe i bolesne. Nie potrafię tego skomentować.
Na oficjalny komentarz ze strony szpitala nie trzeba było długo czekać. Pierwsza reakcja pojawiła się już na portalu, kolejne kroki - oficjalne - będą podjęte już w tym tygodniu.
- Zgłaszamy sprawę na policję i do prokuratury - powiedziała nam dziś Bożena Grotowicz, dzień po zamieszczeniu wpisu. - Koronawirus naprawdę istnieje i zabija, a lekarze i pielęgniarki robią wszystko, aby pomóc chorym.
Wpis zawiera dane osobowe pracowników, którzy są oskarżani o zabójstwo. Na to ani dyrekcja szpitala, ani jego pracownicy pozwolić nie mogą.
(mb)