Park do uprawiania sportu ulicznego, czyli tzw. street workoutu przy ul. Zamkowej i tor sprawnościowy w parku przy ul. Rejtana to dwa projekty z budżetu obywatelskiego, które powinny być zrealizowane w tym roku.
I formalnie są realizowane, ale tylko na papierze.
Wyłoniony w przetargu wykonawca obu inwestycji, powołując się na przepisy, postanowił zmienić pierwotne założenia wnioskodawców i nieco okroić ich plany.
- Otrzymałam informację, że w parku przy Rejtana nie zmieszczą się dwa planowane tory sprawnościowe - mówi Urszula Paszko, pomysłodawczyni projektu. - Miał być jeden dla dorosłych i jeden dla dzieci, ale z pisma wysłanego przez urząd wynika, że zmieści się tylko ten dziecięcy. Drugi byłby za blisko ulicy lub za blisko boiska do siatkówki.
Podobnie jest w przypadku urządzeń, które mają stanąć niedaleko skrzyżowania ul. Zamkowej i Poniatowskiego. Pomysłodawcą tego projektu o nazwie Sportowy Bielsk Podlaski był Krzysztof Grygoruk. On też nie dawno w mediach społecznościowych skarżył się, że ze względu na urzędowe procedury realizacja pomysłu się spóźnia.
Tu także prawdopodobnie będzie trzeba zrezygnować z kilku urządzeń do ćwiczeń.
- Firma, która wygrała przetarg, nie złożyła jeszcze dokumentacji projektowej. A to, co składa nie koresponduje z tym, co było zamawiane w opisie zadania - wyjaśnia zapytany o to burmistrz Bielska Jarosław Borowski. - Wartość robót jest tak niska, że kary nie są żadnym batem dla projektanta. Oba projekty są konsultowane z wnioskodawcami, ale co im przekażemy, to cały czas mają uwagi, że projektant czegoś tam nie uwzględnia. Myśleliśmy, że jak będzie przetarg na dwie dokumentacje, to zgłoszą się poważne firmy, a życie pokazuje, że niestety nie.
Przyznaje też, że na przeszkodzie pełnej realizacji projektu stoją przepisy, o których na etapie przyjmowania wniosków w urzędzie nie wiedziano.
- Chodzi o odległości od innych obiektów: boisko do siatkówki czy ulica - wyjaśnia Jarosław Borowski. - Z odrębnych przepisów wynika, że musi być zachowany odstęp, a przy wniosku nikt nie zwrócił na to uwagi. Dopiero projektant, który się na tym zna. „Wojujemy", żeby projekty były jak najbardziej zgodne z wnioskami złożonymi do budżetu obywatelskiego, chociaż w praktyce może okazać się, że trzeba będzie z czegoś zrezygnować.
No i z pewnością jeszcze trochę poczekać.
Budżet obywatelski to rodzaj konsultacji społecznych. To, że projekty zostały wybrane w głosowaniu, prawnie nie zobowiązuje miasta do ich realizacji. Jest to tylko rodzaj sugestii. Z drugiej strony wnioskodawcy, zgłaszając swoje pomysły do budżetu obywatelskiego, zobowiązani są składać wnioski o zgodę na umiejscowienie danej inwestycji w określonym terenie. Czasem wymaga się nawet podanie numerów geodezyjnych działek. Wniosek składany jest do zarządcy terenu, najczęściej burmistrza.
Z założenia ma on już na starcie eliminować projekty, które kolidują z innymi inwestycjami, bądź ich realizacja w danym miejscu i formie, jest niemożliwa ze względu na obowiązujące przepisy. Powinna to być też szansa dla zgaszającego, by zmienił projekt lub jego umiejscowienie. W tym przypadku wnioski zgodę otrzymały, ale, jak się okazuje, niewiele to zmieniło.
Warto jednak zwrócić uwagę, że wiele projektów z budżetu obywatelskiego już zrealizowano i mieszkańcy z nich korzystają, m.in. plac zabaw i boisko do siatkówki właśnie w parku przy ul. Rejtana.
(bisu)