Młodemu człowiekowi czasem trudno wyjaśnić, czym była makatka. A jednak przez dziesięciolecia ten kawałek płótna z wyhaftowanym rysunkiem, często z żartobliwym, a niekiedy moralizującym podpisem stanowił trwały element wystroju kuchni, ale też izb wiejskich i mieszkań.
We wtorek (13 października) w Muzeum w bielskim Ratuszu odbyło się podsumowanie wystawy makatek, które zdobiły salę wystawową muzeum przez prawie półtorej roku.
Moda na makatki pojawiła się w XIX wieku w Holandii, by później przez Niemcy dotrzeć na ziemie polskie. Makatki były na początku haftowane ręcznie, później produkowane również fabrycznie, na szerszą skalę. Jednak nie udało się ustalić, jaka konkretnie fabryka je robiła, być może były one dziełem drobnych zakładów rzemieślniczych. Tym niemniej makatki po wojnie zdobiły ściany niemal w każdym domu czy w wiejskiej chacie. Jeszcze w latach 70. społemowski sklep Galanteria sprzedawał je w czwartki na bielskim rynku, gdzie miał stoisko.
- Makatki w przeszłości pełniły różne funkcje. Przede wszystkim były ozdobą kuchni. Dodatkowo stanowiły też domowy poradnik życiowych mądrości, zasad moralnych i dobrych rad: „Gdzie miłość i zgoda panuje, tam szczęście swe gniazdo buduje”, „Pan Bóg kocha taki dziatki co słuchają ojca i matki”, „Grunt to rodzinka”, „Myj się zimną wodą będziesz piękną i młodą” - podkreśla Alina Dębowska, kierownik muzeum.
Niestety moda na makatki minęła w latach 80. Uznano, że są passe i powoli zaczęły znikać z wystroju chat i mieszkań. Powróciły niedawno, bo w XXI wieku znów zaczęto się nimi interesować. Muzeum w Bielsku Podlaskim posiada kolekcję 400 makatek, niektóre z nich zostały zaprezentowane w zakończonej dziś wystawie.
(ms)