Mimo padającego deszczu i reżimu sanitarnego oraz kolejnymi obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa kilkudziesięciu bielszczan pojawiło się pod restauracją Abra przy ul. Narutowicza, aby skosztować wyjątkowych potraw.
Imprezę zorganizowano z myślą o chorym na SMA Filipku, dla którego zbierano pieniądze na najdroższy lek świata.
Były fantastyczne pierogi ze szpinakiem, w kolorze różowym i zielonym, zrobione z ciasta od babci Filipka, także nadziewane kaczką.
Były ciasta i sery z prywatnej wędzarni. Ale najwięcej było amatorów sushi. Obecni na festynie cierpliwie czekali aż sushi dojedzie. Kiedy już się pojawiło, to w nieco ponad pół godziny zostało rozkupione. Organizatorzy, na czele z Dorotą Kuczyńską, koordynatorką wydarzenia i Time4sushi w Białymstoku zapowiedzieli kolejną dostawę. Było sushii zwyczajne, czyli klasyczne z surową rybą, było też z rybą pieczoną i tzw. sushi wegetariańskie, czyli bez ryby.
(ms)