Bielscy radni uczestniczący w ostatniej sesji otrzymali SMS-a z sanepidu ze wskazaniem, by zostali w domu.
- W wiadomości jest informacja, iż powinniśmy pozostać w domu i czekać na kontakt ze strony pracowników Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej - potwierdza Tomasz Sulima, wiceprzewodniczący rady.
SMS ma związek z tym, iż u jednego z członków rady wykazano zakażenie koronawirusem.
Na razie radni nie otrzymali dodatkowych instrukcji, nie wiadomo też, czy zostaną poddani testom, czy tylko przez jakiś czas będą musieli pozostać w domach i jeśli nie będą mieli objawów, wrócą do normalnego funkcjonowania. W SMS-ach nie podano też okresu, jaki mają spędzić w domach.
Nie wiemy, która lub który z radnych jest zakażony. Znaczną część samorządowców wykluczyliśmy. Radni, z którymi kontaktowaliśmy się, zapewnili nas, że u nich zakażenia nie wykryto. Można przypuszczać, iż wykrycie infekcji w radzie jest pochodną ognisk zakażeń koronawirusem w bielskich szkołach. To w obrębie tych ognisk ostatnio przeprowadza się najwięcej testów, a w radzie zasiadają też nauczyciele oraz rodzice dzieci w wieku szkolnym.
W ostatniej sesji ze strony urzędu miasta uczestniczył też burmistrz i troje pracowników.
- Ja jednak nie otrzymałem żadnego nakazu pozostania w domu - informuje Jarosław Borowski. - A sanepid kontaktował się ze mną i prosił o udostępnienie kontaktu do urzędników i nagrania z sesji. Nic mi na razie nie wiadomo także o tym, by moi pracownicy zostali skierowani na kwarantannę. Sam od środy przebywam na urlopie, więc i tak nie ma mnie w pracy. Właśnie jestem w domu i przygotowuję niedzielną zupę.
- Myślę, że cała ta sytuacja nie jest powodem do niepokoju, a tym bardziej paniki, pokazuje jednak, że warto poważniej podchodzić do zaleceń sanitarnych, niezależnie od tego czy bardziej obawiamy się realnego zakażenia lub zachorowania na COVID-19, czy tylko konsekwencji z tym związanych, czyli trafienia na kwarantannę lub kar za niestosowanie się do zaleceń - podkreśla Tomasz Sulima.
Sesja rady odbywała się stacjonarnie, ale radni ze względów sanitarnych byli rozsadzeni tak, by zachowywać odpowiednie dystanse. Siedzieli w ławkach po dwie osoby. Kontakt między nimi był ograniczony. Przemawiali jednak, podchodząc do jednego mikrofonu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, być może właśnie ten mikrofon został uznany za miejsce największego ryzyka zakażenia (burmistrz podczas sesji korzysta z oddzielnego).
Jeszcze kilka miesięcy temu praktykowane było organizowanie sesji online. Nie wiadomo, czy rada nie wróci do tej formy.
Transmisję z sesji można obejrzeć za pośrednictwem strony internetowej miasta.
(bisu)