Z rana trochę popadało. Na szczęście deszcz, choć intensywny, był krótkotrwały i bielski rynek znów się zapełnił kupującymi.
Na rynku o tej porze trochę więcej grzybów. Już nie tylko kurki, ale też koźlaki czy prawdziwki oraz maślaki. Z kolei kupujących grzyby nie za wielu. Większość zamiast kupować pyta o najbardziej zagrzybione tereny. Odpowiedzi są raczej enigmatyczne. Grzybiarze wolą zachować dla siebie tajemnice miejsc, gdzie potrafią natrafić na ciekawe okazy. Stąd też odpowiedzi w stylu: "A idź pan w brzezinę to znajdziesz" czy też "w lasach koło Denisek grzybów pełno".
Ceny też są różne, od kilkunastu do 25 złotych za pudełko. "Taniej nie będzie, bo trzeba się nachodzić" - takie słowa można było usłyszeć od kupujących.
Co do pomidorów, to chyba osiągnęły już swój najniższy pułap: na rynku można je dostać za 3,5 zł, a te trochę słabsze nawet poniżej trzech. Za to koktajlowe się cenią. Sprzedawczyni chciała za kg 7 złotych. Kilogram jaj od kur wolno żyjących, tzn. takich które dziobią na podwórku a nie w klatce, mniej więcej 12-13 zł.
Rozpoczął się rok szkolny, więc uczniowie, którzy piszą jeszcze długopisami, a nie tylko stukają w klawiaturę, przyzwoity długopis mogą dostać już za złotówkę.
(ms)
Czwartkowy rynek: