Nie spodziewaliśmy się aż takiej popularności z powodu występowania w serialu. Nie wszystkie wizyty w naszym gospodarstwie są miłe - opowiada naszym Czytelnikom Andrzej Onopiuk z Plutycz, bohater produkcji "Rolnicy. Podlasie" emitowanej w Fokus TV. A syn Gienka zachęca fanów serialu do pomocy przy kopaniu ziemniaków.
Od kiedy gracie w serialu "Rolnicy. Podlasie" wasze gospodarstwo odwiedza wiele osób. Jak wyglądają takie wizyty? Podobno dużo się wtedy dzieje.
- W ciągu tygodnia, w dni robocze, liczba osób odwiedzających nasze gospodarstwo jest umiarkowana i znośna. Gdy jednak nadchodzi weekend lub święto wolne od pracy, to potrafi się u nas pojawić nawet 200, jeśli nie więcej, osób dziennie. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale skoro serial ogląda tak wiele osób, to wychodzi na to, że część z nich po prostu czuje potrzebę zobaczenia miejsca, w którym rozgrywa się akcja i osób, które pokazują pracę rolnika. Wiem, że kiedyś na Podlasiu taką popularność wśród turystów osiągnęła posesja "Szwagrów" z Moniek - znanych w internecie z kręcenia zabawnych historyjek. Dzisiaj ludzie przyjeżdżają do nas, choć my nie zmyślamy, nie robimy kabaretu - pokazujemy nasze prawdziwe życie.
Wizyty w weekendy rozpoczynają się zaraz po naszym porannym obrządku, czyli ok. 9:00 i trwają często aż do 21:00. Niektórzy chcą zobaczyć jak wygląda nasza wieczorna praca przy zwierzętach. Od pewnego czasu zadziwia mnie to, że nasi goście chcą przede wszystkim zobaczyć konie, a dopiero potem słynne niebieskie krowy. Jak sami tłumaczą, o ile widok krów na łące jest wciąż dość częstym obrazkiem, to obecnie nie jest łatwo zobaczyć konia na pastwisku. Na dodatek nasze konie są po prostu dorodne - jest kogo podziwiać, na kim oko zawiesić.
Zdecydowana większość odwiedzających nas osób zachowuje się kulturalnie, ale zdarzają się też osoby - powiem delikatnie - niemiłe i niespokojne. Nie ukrywam, że jest to dla nas uciążliwe i proszę by szanować naszą prywatność, na naszym podwórku i w naszym domu. Apelów mojej siostry chyba nie muszę powtarzać - wiem, że wiele osób je przeczytało. Paulina z mężem prosi też by odwiedziny turystów na ich podwórku nie były głośne, uciążliwe dla nich, zwłaszcza że mają małe dzieci. Chcę żebyśmy wszyscy szanowali się nawzajem - byli zadowoleni.
Dodam jeszcze, że momentami to nie wiem czy mam śmiać się, czy płakać. Na przykład w sytuacjach, gdy podjeżdżam ciągnikiem do maszyny i nie mogę jej spokojnie uczepić, bo przeszkadza mi w tym tłum gapiów dookoła. Trzeba pamiętać, że wtedy pracuję - czy miło jest człowiekowi, gdy ktoś przeszkadza mu w pracy?
Jakie najciekawsze prezenty otrzymywaliście od gości?
- Przy naszej poprzedniej rozmowie wspominałem, że przyjeżdżają do nas ludzie nie tylko z całej Polski, ale i z całego świata - ostatnio byli to np. Polacy mieszkający na co dzień w USA, Irlandii i Hiszpanii. Ludzie nie przyjeżdżają do nas z pustymi rękami. Nasze zwierzęta otrzymują od nich karmę, konie suchy chleb. Sami dostajemy przeróżne prezenty - słodycze, wypieki, jedzenie w słoikach (ostatnio całe zgrzewki od jednego z gości), ale też odzież czy pamiątkową ciupagę z Zakopanego. Jeden z otrzymanych podarunków bardzo przyda się w gospodarstwie, ponieważ dostaliśmy 12 szpulek sznurka rolniczego (szpagatu).
Wspominałem o gościach przeszkadzających, ale jest też spora grupa osób, która nam pomaga, służy transportem. Tata korzysta z takich propozycji - w ten sposób mógł udać się na spotkanie z Emilką w Laszkach, z Jastrzębiem w Strabli czy też kupić części do maszyn rolniczych w Bielsku Podlaskim.
Nadchodzi jesień w gospodarstwie. Co was czeka w najbliższym czasie?
- Tak, jesień już się zbliża, o ile już do nas nie dotarła, bo teraz kalendarz często prawdy nam nie powie w przypadku pogody i pór roku. W sobotę pomagałem w innym gospodarstwie przy belowaniu siana. Deszcz pada teraz często, ale powoli wykonamy wszystko, co zaplanowaliśmy. Mamy do skoszenia 3 hektary trawy, a po żniwach został nam 1 hektar słomy, którą zbierzemy w ciuki (paczki). To będzie też pierwsza jesień z nową talerzówką - widzowie pewnie pamiętają, że to nasz nowy nabytek z tego roku. Jak to się u nas mówi, damy po robocie.
Nie wspomniałeś o kopaniu ziemniaków - to typowe dla września zajęcie w gospodarstwie.
- Oczywiście, wykopki też nas dotyczą. Właściwie to już na ten tydzień zaplanowaliśmy akcję zbierania ziemniaków. Mamy do wykopania pół hektara kartofli, które znajdują się na czterech działkach. Jeżeli ktoś z widzów serialu chce nam towarzyszyć przy tym zajęciu, to zapraszamy go do Plutycz w najbliższych dniach - wtedy, gdy nie będzie padał deszcz. W razie potrzeby poinformujemy dokładnie o szczegółach akcji "wykopki", czyli kiedy i gdzie można do nas dołączyć.
Pozdrawiamy serdecznie wszystkich widzów "Rolnicy. Podlasie".
(kp)