Od tygodnia albo i dłużej spore zainteresowanie wzbudzają sery i inne wyroby mleczne oferowane przez prawosławnych mnichów z monastery w Sakach koło Kleszczel.
Mleko, jogurty i przeróżne sery może do najtańszych nie należą, ale to także dlatego, że bazują na mleku kozim, a nie na krowim. Inne bakterie, inna technologia, więc ceny trudno porównywać.
O tym, jak smakują, najlepiej się przekonać samemu próbując. Faktem jest, że chętnych do kupna nie brakuje. Wszyscy oczywiście zapewniają, że jak ktoś raz spróbuje, to dalej będzie kupował.
Mnisi z Sak są nowocześni. Mają nawet swoją stronę na Facebooku, gdzie informują, kiedy i z czym przyjadą na rynek.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu na bielskim rynku można też było spotkać stoisko z książkami, ale pozycje takie sobie. Stokrotka czy Biedronka mają ciekawszy wybór książek.
Za to na stoisku "wszystko za umowne 5 zł" prawdziwy pokaz militariów. Znalazła się tam nie tylko tzw. wiatrówka, ale również szable. Jedna, ozdobniejsza, za 380 zł, a druga za 180 zł.
Kto wojaczki nie lubi może sobie pograć na instrumencie, jeżeli umie. Jeden ze sprzedawców oferował akordeon za 800 zł.
Poza tym kończy się sezon na czereśnie, więc są trochę droższe. Za pomidory wciąż trzeba trochę więcej zapłacić niż w "sieciówkach", za to oczywiście na rynku większy wybór. Z drugiej strony trudno zrozumieć, dlaczego w sklepach prawie zawsze tylko jeden gatunek pomidora.
Za to miodu dostatek. W dużych słoikach od 40 zł. Tylko brać i słodzić np. zamiast cukru.
(ms)
Na bielskim rynku we czwartek. (Bielsk.eu)