Przed drugą wojną światową ludność żydowska Bielska Podlaskiego stanowiła około 38 proc. mieszkańców. Wkrótce po zajęciu Bielska w czerwcu 1944 roku Niemcy utworzyli na przełomie sierpnia i września miejskie getto.
W getcie zamknięto około 5-6 tysięcy żydowskich mieszkańców Bielska i okolicznych miejscowości. Obejmowało ono dużą część centrum miasta, położoną między dzisiejszymi ulicami Mickiewicza, Jagiellońską, Kopernika i Kazimierzowską. Przy tej ostatniej znajdowała się główna brama. Getto otoczone zostało trzymetrowym drewnianym ogrodzeniem z drutem kolczastym.
Powstanie getta
Wzniesienie ogrodzenia polecono samym Żydom, którzy mieli też dostarczyć materiały do jego budowy. Kiedy zabrakło drewna, do budowy ogrodzenia wykorzystano meble i inne sprzęty domowe.
„Cała ludność żydowska została zgrupowana na kilku ulicach, które sami musieli odgrodzić od „aryjskiej” strony. Nie mając materiału rozbierali swoje meble i różne sprzęty. W ten sposób stanął płot oddzielający żydowską dzielnicę od od reszty miasta (...) Ciasnota była straszna, nie starczało nie tylko domów, ale i chlewów. [Ludzie] spali na na ulicach, na deszczu, w błocie. Zaczęły się szerzyć choroby (...) 2 listopada 1942 roku w pewien piękny wieczór getto zostało okrążone przez SS-owców i żandarmerię, zostało oświetlone dookoła. Kto z getta przybliżał się do drutów został natychmiast rozstrzeliwany. Były przypadki ucieczki lecz nie udawało się. Rozstrzelanych przerzucano z powrotem przez płot do getta” - podaje relacja Soni Gleicher zebrana przez Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie.
Represje narastały stopniowo. Na początku getto było otwarte, mogli je opuszczać Żydzi a ludność chrześcijańska miała do niego wstęp. Z czasem i to się zmieniło. Po zamknięciu getta Niemcy nałożyli na ludność żydowską wysoką kontrybucję pieniężną. Zakazano też praktyk religijnych. Żydzi zostali zmuszeni do zebrania przedmiotów kultu - zwojów Tory, ksiąg religijnych, tałesów - i publicznego ich spalania. Poza tym okupanci wprowadzili obowiązek świadczenia pracy na rzecz III Rzeszy.
Żydów wysyłano do robót przy kopaniu torfu, wyrębie lasu, ale też w warsztatach stolarskich oraz do prac porządkowych na terenie miasta. To m.in. ludność żydowska wykopała staw na terenie dzisiejszego parku Króla Aleksandra Jagiellończyka, a wybrana ziemię zanosili, aby podwyższyć Górę Zamkową.
Likwidacja getta
Likwidacja getta rozpoczęła się wieczorem 2 listopada 1942 roku. Teren został okrążony przez oddziały SS i żandarmerii. Jakiekolwiek próby opuszczenia getta czy nawet zbliżenia się do jego granic, były karane śmiercią. Jednocześnie do Bielska Podlaskiego Niemcy przywieźli Żydów z okolicznych miejscowości, m.in. z Boćków, Brańska, Orli. Przybycie kolejnych osób pogorszyło i tak katastrofalne warunki bytowe.
Po kilku dniach od zamknięcia getta naziści przystąpili do deportacji. Żydów prowadzono na stację kolejową, skąd byli wywiezieni (po 1000 osób) do komór gazowych obozu zagłady w Treblince. Część Żydów, szewców i krawców, wywieziono do getta w Białymstoku. Podczas akcji wysiedleńczej Niemcy dokonywali licznych, doraźnych egzekucji. Akcja likwidacji getta trwała do 11 listopada 1942 r. W tym dniu Niemcy rozstrzelali przebywających w szpitalu ostatnich 78 Żydów, wśród nich dwie kobiety w zaawansowanej ciąży.
Świadkiem likwidacji świadków likwidacji getta w Bielsku Podlaskim był późniejszy ksiądz Eugeniusz Zbigniew Beszta-Borowski, wówczas 11-letni chłopiec, który – jak pisał we wspomnieniach – pomimo płotu wysokiego na ponad dwa metry z okna w szczycie domu miał widok na teren getta.
„Około godziny dziewiątej (…) usłyszałem suchy trzask, który przypominał salwy z pistoletów maszynowych. Dźwięk ten szedł od strony getta. Wtedy to, z ciekawości co tam się dzieje, wlazłem na belkę łączącą krokwie. Na strychu dotarłem do okienka, z którego było widać otwartą przestrzeń getta. Zobaczyłem żandarmów w zielonych mundurach stojących w dużym okręgu. Mieli na plecach pistolety maszynowe i spokojnie palili papierosy. W pewnym momencie zobaczyłem coś, co mnie przeraziło. Dwóch mężczyzn, jak się okazało Żydów, wiozło drabiniastym wozem coś, co wyglądało jak potężna ośmiornica. Kiedy wóz podjechał bliżej stojących Niemców zobaczyłem, że są to ręce i nogi, które wystawały przez szczeble drabiniastego wozu. Ręce i nogi poruszały się w różny nieskoordynowany sposób. Jak się okazało, byli to, jak się później zorientowałem, kładzeni jak polana jeden na drugim starzy Żydzi, niezdolni do samodzielnego poruszania się. Kiedy fura dotarła do stojących kręgiem Niemców, rozstąpili się z jednej strony i dwaj młodzi Żydzi zaczęli rzucać żywych żydowskich starców do ogromnego dołu. Nie widziałem dna tego dołu. (…) Wówczas Niemcy na rozkaz oficera zdjęli z pleców maszynowe pistolety i zaczęli strzelać do leżących na dnie dołu starych Żydów. Po kilku seriach zawiesili ponownie pistolety maszynowe na plecach, a dowodzący tym oddziałem egzekucyjnym ze zwykłym pistoletem obszedł dół dookoła, co chwilę strzelając. Widocznie do żyjących jeszcze Żydów. Znowu Niemcy palili papierosy. I tak makabryczna scena zdarzała się wielokrotnie, może z dziesięć razy. Na pewno zamordowanych w ten sposób Żydów było ponad sto osób. Być może nawet sto pięćdziesiąt. Po przywiezieniu ostatniej partii Żydów i ich rozstrzelaniu widziałem gest dowódcy grupy egzekucyjnej nakazujący położenie się tym dwóm młodym Żydom na trupy wcześniej zamordowanych. Jeden z nich ukląkł na brzegu dołu, a drugi usiłował objąć rękami za nogi oficera. Widocznie prosił, aby go nie zabijać. Obu zastrzelił ten oficer, strzelając im w głowę” - pisał ks. Beszta-Borowski.
Upamiętnienie Żydów
Po Żydach w Bielsku Podlaskim nie pozostało prawie śladu. Przeżyli nieliczni. Najliczniej ci, których los rzucił w czasie wojny na tereny Związku Radzieckiego, w tym przymusowo deportowani w ramach wywózek. Z tych co przeżyli, większość po wojnie wyemigrowała do Izraela albo Stanów Zjednoczonych. Społeczność żydowską w Bielsku upamiętnia dziś pomnik z fragmentami odnalezionych macew, ufundowany w 2019 roku przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Ziemi Bielskiej przy cmentarzu żydowskim na ul. Brańskiej oraz tablica pamiątkowa przy ul. Kazimierzowskiej, postawiona w 2010 roku staraniem Stowarzyszenia „Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach” w 2010 r. Znajduje się ona na przeciw pływalni Wodnik. Tablica stanęła w miejscu, gdzie dawniej znajdowała się brama do getta. Od 2017 r. niewielki placyk przed pływalnią nosi też nazwę Placu Pamięci Żydów Bielskich.
Opr. (ms) na podst. Księgi Pamięci Żydów Bielska Podlaskiego oraz Wirtualny Sztetl