Lata przedszkolne to ważny okres w życiu każdego dziecka, ale też całych rodzin. Dzieci kształtują swój charakter, a rodzice chcą mieć pewność, że dostarczają im wszystkiego, co jest potrzebne do rozwoju. Dzięki europejskim funduszom placówki w powiecie bielskim mogą odpowiadać na te potrzeby i sprawiają, że codzienna nauka jest przyjemnością.
Parafia Opatrzności Bożej w Bielsku Podlaskim prowadzi przedszkole dla 33 dzieci z terenu miasta Bielsk Podlaski. W latach 2014-2020 wystąpiła o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego. Udało się - zrealizowała projekt pt. „Bo jakie początki, takie będzie wszystko. Przedszkole na Hołowiesku” o wartości 1 243 116,00 zł, z czego 1 056 457,62 zł pochodziło z dofinansowania z Funduszy Europejskich.
Początki były trudne
Parafia na swoje potrzeby otrzymała od miasta zabytkowy Dworek Smulskich. Piękny budynek był jednak w opłakanym stanie. Wymagał gruntownego remontu. Tym bardziej, że miał być przystosowany do potrzeb przedszkola, ale też seniorów, którzy również znaleźli tu swoje miejsce.
Adaptacja pomieszczeń trwała dwa lata. Przy zachowaniu najwyższej staranności udało się nie tylko odtworzyć zabytkowe pomieszczenia, ale też dostosować je do obecnych standardów. Każda sala została wyposażona w wysokiej jakości sprzęt.
- To właśnie dzięki dofinansowaniu mogliśmy go zakupić - przyznaje ks. Zenon Karolak, proboszcz, który prowadzi przedszkole. - Dla nas to gwarancja dobrze wykonanej pracy, dla rodziców pewność, że dzieci mają zapewnione idealne warunki do codziennego pobytu w placówce.
Do przedszkola uczęszczają dzieci w wieku od 3 do 5 lat. W większości pochodzą z młodych rodzin, w których jest jedno dziecko. Młode mamy mogły zająć się więc pracą zawodową.
- Ale nie tylko - mówi ks. Zenon Karolak. - W niektórych rodzinach, które wysyłały przed laty swoje pociechy do nas, pojawiło się już trzecie dziecko. To cieszy.
Oprócz zakupu infrastruktury projekt pozwolił też na zatrudnienie nauczycieli o wysokich kwalifikacjach. Oferowana w placówce edukacja jest na bardzo wysokim poziomie. Realizuje nie tylko podstawowy program, ale też liczne dodatkowe zajęcia. Co tydzień prowadzone są m.in. zajęcia logopedyczne czy z języka angielskiego. Dużą popularnością cieszą się też występy teatru. Do bielskiego przedszkola przyjeżdżają teatry z całej Polski. Spotkania te na tyle rozbudziły wyobraźnię młodych widzów, że na ich bazie rozpoczęto zajęcia teatralne. Z widzów przedszkolaki zostały aktorami. W ten sposób uczą się występów publicznych, przełamywania własnego wstydu. To też świetny sposób na naukę samego siebie - kontrolowania ciała, wyrażania emocji. Zabawa w teatr przekłada się na całe przyszłe życie dzieci.
- Nasze przedszkolaki biorą też udział w zajęciach tańca ludowego - dodaje ks. Zenon Karolak. - To połączenie rytmiki z tańcami z naszego regionu. Za unijne fundusze zakupiliśmy nawet oryginalne stroje ludowe.
Przedszkole na Hołowiesku prowadzi też zajęcia agro. Dzieci same na wiosnę sadziły nasiona różnych roślin w ogródku na terenie placówki. Systematycznie je podlewały, dbały o nie, a później zbierały owoce.
- To nie był koniec nauki, bo z zebranymi plonami szły do kuchni i tam je przetwarzały - opowiada ks. Zenon Karolak. - Robiły soki, dżemy. Oczywiście to przedszkolaki później je spożywały.
Dżem z czarnej porzeczki trafił do naleśników. Sok z buraków wypiły z wielkim apetytem.
Duża część unijnych środków była przeznaczona na potrzebne materiały, które wykorzystywane były w pracy na co dzień. Materiały plastyczne czy do kreatywnej zabawy i nauki są w takich placówkach w stałym użyciu. Pozwalają na urozmaicenie i uatrakcyjnienie codzienności. Bez nich przedszkole nie miałoby możliwości zapewnienia tak kompleksowej obsługi.
Koronawirus pokazał nowe potrzeby
Przedszkole na Hołowiesku, jak wszystkie placówki w kraju, było zamknięte podczas epidemii koronawirusa. Szybko jednak wróciło do pracy, bo już 6 maja.
Od początku wprowadzone zostały rygorystyczne środki bezpieczeństwa. Najmocniej odczuli je... nauczyciele. Każdy z pracowników, który miał zwiększone ryzyko styczności z osobami chorymi był na urlopie. W pracy wychowawcy nie kontaktowali się ze sobą. Jedzenie czy odbiór naczyń również przechodziły bezkontaktowo.
Do budynku przedszkola rodzice nie mogli wchodzić. Przed oddaniem dziecka musieli jednak wypełnić ankietę. Była więc wyznaczona tylko jedna pani, która odbierała dzieci, pomagała w rozebraniu się i przebraniu. Mierzyła też temperaturę ciała i myła z dziećmi ręce. Tak przygotowane przedszkolaki następnie odprowadzała do grup.
Duże przedszkola miały problem z zachowaniem ilości osób w grupie i odległościami. Okazało się, że w tym przedszkolu on nie istniał. Dzięki dostosowaniu sal, między innymi za fundusze unijne, zajęcia już wcześniej były prowadzone w komfortowych warunkach i w niewielkich grupach.
- Wyzwaniem było jednak inne. Musieliśmy nauczyć dzieci lepszej dyscypliny, samokontroli i higieny - dodaje ks. Zenon Karolak. - Dzieci nauczyły się nawet piosenki o epidemii. Korygowały też swoje poglądy co do epidemii, powtarzane po rodzicach. Często spotykaliśmy się bowiem z nastawieniem, że nie ma zagrożenia, że epidemia nie istnieje.
Przedszkole na Hołowiesku otrzymało też pomoc z ministerstwa. Były to środki higieniczne, które pozwoliły na ochronę przed zakażeniem.
Zmiany są potrzebne
Cała sytuacja pokazała też, że fundusze unijne nie tylko się przydały, ale wciąż są potrzebne. Obecnie ks. Zenon Karolak ma nowy pomysł, który chce zrealizować.
- Mamy koncepcję zorganizowania większej ilości zajęć na świeżym powietrzu - opowiada. - Chcielibyśmy wybudować specjalną wiatę. Ocieploną, osłoniętą od wiatru i deszczu. Dzieci w małych grupach mogłyby nie tylko w niej się bawić, ale też realizować program edukacyjny.
Czy to się uda? Ks. Zenon Karolak jest przekonany, że tak. Jego wcześniejsze doświadczenia pokazują, że fundusze unijne pozwalają na realizację wielu działań. Bo jakie początki, takie będzie wszystko.