Możemy tylko zaapelować, aby ludzie przestali strzelać do zwierząt. To śmiertelnie niebezpieczne - mówi Piotr Burzyński, weterynarz.
W Internecie pojawiły się zdjęcia prześwietlenia kota, który został trafiony śrutem na ulicy Ogrodowej. Rannego zwierzaka znalazła przypadkowa osoba i zaniosła do lecznicy.
- Po raz pierwszy widziałem taki rodzaj śrutu - mówi Piotr Burzyński. - Zazwyczaj są to takie grzybki. Ten wyglądał jak prawdziwy nabój.
Niefortunnie pocisk trafił w grzbiet i przebił kręgosłup kota. Zwierzę było natychmiast operowane, jednak wciąż nie wiadomo, czy przeżyje.
- Udało mi się wyjąć śrut. Na razie jednak kot jest sparaliżowany - mówi Piotr Burzyński. - Najbliższe dni pokażą, co dalej.
Całkowity paraliż w przypadku kota może niestety oznaczać eutanazję. Tym bardziej, że do tej pory nie zgłosił się właściciel zwierzęcia. To wysterylizowana kotka. Jest zadbana, a więc zapewne miała dom.
Weterynarz mówi, że to nie jedyny przypadek postrzelenia zwierzęcia w Bielsku. W ciągu roku do jego lecznicy zgłaszają się właściciele zwierząt, które zostały trafione śrutem. Jak podkreśla jednak, praktycznie co drugi kot,który trafia do niego z innymi dolegliwościami i ma robione prześwietlenie, również był postrzelony. Małe, tak zwane grzybki, są mniej groźne dla zwierzęcia, jednak zawsze strzał sprawia ból. Nabój, taki jak w przypadku tej kotki, zawsze jednak będzie oznaczał kalectwo lub śmierć zwierzęcia.
Niestety, nie wiadomo, kto skaleczył zwierzaka. Piotr Burzyński mówi, że w Bielsku często strzela się z wiatrówek do zwierząt, aby przepłoszyć je z posesji, aby nie sikały. Niektórzy robią to nawet dla zabawy. Jedyne, co bielski weterynarz może uczynić, to ratować zwierzęta.
- I apelować, aby bielszczanie zaprzestali strzelania! - dodaje.
Warto też pamiętać, że za takie czyny można odpowiedzieć karnie. To znęcanie się nad zwierzętami. Sprawa kotki trafiła na policję. Jeśli zostanie znaleziony sprawca na pewno odpowie za swoje zachowanie.
(mb)