Zgodnie z obietnicą daną radnym przez burmistrza, urzędnicy bielskiego magistratu przygotowują kalkulację dotyczącą innego sposobu naliczania opłata za odbiór śmieci. Dziś bielszczanie płacą stawki naliczane od osoby. Kalkulacja ma dotyczyć pobierania opłat na podstawie zużycia wody.
- To jedynie kalkulacja, którą przedstawimy na najbliższej sesji i będziemy o niej rozmawiać - wyjaśnia Jarosław Borowski, burmistrz Bielska. - To radni zdecydują, czy naliczenie opłat na podstawie zużycia wody jest lepsze niż obecne. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Niezależnie od wybranej metody i tak ogólnie jako miasto musimy zapłacić taką samą kwotę. Przy zastosowaniu jednej metody niektórzy zapłacą mniej inni więcej, przy drugiej może wyglądać to inaczej, ale i tak w sumie musimy zapłacić tyle samo.
Jaka metoda jest bardziej sprawiedliwa?
Głowną zaletą naliczania opłat od mieszkańca jest jej prostota. Stawka jest od osoby, wystarczy dodać liczbę osób w gospodarstwie domowym, pomnożyć przez stawkę jednostkową i jest wynik. Z punktu widzenia miasta również łatwo wyliczyć jednostkową stawkę. Wystarczy kwotę, która idzie na gospodarkę śmieciową podzielić na liczbę zadeklarownych mieszkańców. Wadą jest to, że zdarza się, iż deklarowana liczba osób zamieszkujących w danym gospodarstwie domowym nie zawsze pokrywa się z tą realną. Poza tym człowiek człowiekowi nierówny - także w kwestii ilości produkowanych śmieci. Zazwyczaj mniej produkują seniorzy, więcej osoby młode i rodziny z dziećmi.
Zużycie wody jest jakimś wskaźnikiem, który pokazuje, ile osób mieszka w danym gospodarstwie domowym. Choć i tu jest "ale"... Na przykład domach jednorodzinnych wody w sezonie letnim zużywa się więcej, niektórzy podlewają nią ogrody, a nie mają drugiego licznika ogrodowego. Z drugiej strony, zużycie wody też można ograniczać.
Poza tym pojawia się tu techniczny problem z wyliczeniem stawki. Czy ta ma być ustalana na rok, kwartał, czy może miesiąc? Co w sytuacji, kiedy na przykład zużycie wody jest mniejsze, niż zakładano i wyliczona stawka od metra sześciennego jest niewystarczająca, by miasto mogło zapłacić za całą gospodarkę odpadami?
Teoretycznie można co miesiąc liczyć nową stawkę, ale to z kolei wprowadzi chaos, bo co miesiąc będzie trzeba płacić inną kwotę, zmieniając też stawkę za metr sześcienny (żeby się bilansowało) To trochę zawracanie głowy i dla urzędników, którzy to będą wyliczać i dla mieszkańców, którzy muszą co miesiąc pilnować, by zapłacić odpowiednią kwotę. Ta opcja może też spowodować, iż jedno gospodarstwo zapłaci kilka złotych, inne wręcz kilkaset, w zależności od tego, ile wody się w nich przeleje.
Co ważne, metod nie można łączyć. Miasto może wybrać jedną, albo drugą.
Czy może być taniej?
Pojawia się kolejne pytanie: co zrobić, by płacić mniej, ale nie na zasadzie, że my zapłacimy o połowę mniej, a sąsiedzi o połowę więcej, by się miastu zbilansowało?
- Najprościej byłoby powiedzieć: wyrzucajmy mniej śmieci, ale to nie rozwiązanie, bo skoro śmieci mamy, to musimy je wyrzucać i lepiej to robić do śmietnika niż do lasu - mówi burmistrz Borowski. - Wpływ na cenę za odbiór odpadów, którą jako miasto płacimy, ma odpowiednia ich selekcja.
Burmistrz podaje tu przykład butelek szklanych. Odbiór tony wrzuconych do kontenera na szkło kosztuje 60 zł, natomiast jeśli tyle samo wrzucimy do odpadów zmieszanych, miasto za ich odbiór zapłaci 398 zł. Zapłaci naszymi pieniędzmi.
- Podobnie sytuacja ma się z plastikami, choćby kubeczkami po jogurtach - dodaje Borowski. - Niby one są lżejsze, nawet nieumyte, ale oddając je jako plastik, płacimy dużo mniej niż jako śmieci zmieszane. Drugą najdroższą frakcją śmieci są te biodegradowalne. Do niedawna stawka za nie wynosiła 100 zł za tonę, teraz wzrosła do ok. 200 zł. Dlatego wprowadzamy ulgi dla osób, które na swych posesjach mają kompostowniki.
Tu pojawia się jednak kolejne zagrożenie - iż osób, które zadeklarują kompostownik i tak będą wyrzucać odpady zielone do frakcji zmieszanej i ogólnie będzie to jeszcze bardziej kosztowne.
Problemem jest też fakt, iż mieszkańcy niezbyt dokładnie segregują odpady. Wynika to z dwóch powodów: niewiedzy i/lub braku chęci.
- Jeśli chodzi o wiedzę, to na naszej stronie umieściliśmy specjalną wyszukiwarkę, która może zasugerować, jaki odpad, do jakiego kontenera należy wrzucić - mówi burmistrz. - Sam się z niej dowiedziałem na przykład, że listki po tabletkach powinny trafić do odpadów zmieszanych, a nie do plastiku. Przygotowaliśmy także przystępną i kolorową książeczkę dla osób starszych, które nie korzystają swobodnie z internetu. Broszura trafi bezpłatnie do wszystkich mieszkańców Bielska, którzy złożyli tzw. deklaracje śmieciowe. Zamówiliśmy 10 000 sztuk. Prawidłowa segregacja jest szansą na niepodnoszenie stawek za odbiór śmieci. Osoby, które chciałyby pomóc w roznoszeniu broszur do mieszkańców, proszę o kontakt na Facebooku. Trudniejszym do rozwiązania problemem jest brak chęci segregowania odpadów. W domach jednorodzinnych można jeszcze w jakiś sposób kontrolować, czy segregacja odpadów jest prowadzona, ale na osiedlach jest to zupełnie niemożliwe.
Rozmawialiśmy o różnych próbach takich kontroli. Jedna z Czytelniczek proponowała, by wprowadzić oddzielne kontenery dla danej klatki czy kilku mieszkań, wówczas ta kontrola byłaby łatwiejsza.
- To jednak wymaga przestrzeni, a na niektórych osiedlach nie ma gdzie postawić dodatkowych śmietników, bo tak są wyznaczone granice pomiędzy wspólnotami i spółdzielnią - mówi Borowski.
Sam podaje przykład z innego miasta, gdzie jedna ze spółdzielni mieszkaniowych zatrudniła pracownika, który w określonych godzinach otwierał śmietnik i pilnował, czy mieszkańcy wyrzucają posegregowane odpady. To rozwiązanie też jest jednak nie najlepsze. Absorbuje bowiem ludzi (do pilnowania jest około 150 śmietników) i generuje koszty, bo trzeba im zapłacić. Kontrolowanie śmieci budziłoby pewnie też opór społeczny. A w praktyce mogłoby skończyć się tym, że ludzie nie pilnowaliby godzin wyrzucania śmieci, tylko anonimowo zostawialiby worki przed śmietnikiem, gdy ten jest zamknięty.
- Jakaś spółdzielnia próbowała też chipować worki na śmieci, by móc ustalić kto wyrzucił ten z nieposegregowanymi śmieciami, ale to też jest zbyt drogie, a i chyba niezbyt skuteczne - mówi Borowski.
A może macie jakieś pomysły na uregulowanie gospodarki śmieciowej i skłonienie mieszkańców do segregacji odpadów? Zapraszamy do dyskusji i wpisywania się w komentarzach.
(bisu)