Jeszcze pięć lat temu lasek nieopodal rzeczki płynącej koło Miękisz na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniał. Było to malownicze miejsce kilka kilometrów od Bielska Podlaskiego. Wybijało tu źródełko, z którego okoliczni mieszkańcy chętnie korzystali, a wodę uważali za cudowną. Ówczesny właściciel nie godził się jednak na rozwijanie tu kultu religijnego i budowę choćby prozaicznej studzienki, która ułatwiałaby pobieranie wody.
Wśród okolicznych mieszkańców krążyły opowieści o cudach, jakie dokonywały się za sprawą wody ze źródełka. Ponoć przed laty w miejscu tym dziewczynce objawiła się Matka Boża. Od tamtej pory woda była uważana za cudowną.
- Kiedyś miałem bolące znamię, którego lekarze nie potrafili wyleczyć. Zniknęło, gdy mama zaczęła przemywać je wodą z tego źródełka - opowiada Jan Kowalczuk, radny gminy Bielsk Podlaski i mieszkaniec Miękisz.
Starsza kobieta, którą spotkaliśmy kiedyś w tym miejscu, opowiadała, że gdy miała małe dziecko, dostała zakażenia piersi. Woda ze źródełka pomogła. Rany się wygoiły, a w piersi pojawił się pokarm, którym mogła karmić niemowlę.
Takich opowieści jest wiele. Ludzie w podzięce za łaski chcieli jakoś ozdobić to miejsce. Przed laty ustawiono tu krzyż. W ostatnim czasie na okolicznych drzewach zaczęto wieszać wota, ikony. Nie podobało się to właścicielowi lasu. Wota szybko znikały, podobnie jak prowizoryczna studzienka i kranik, które miały ułatwić pobieranie wody.
W 2017 jeden z mieszkańców Bielska, który pochodził z tych stron, w podzięce za łaskę związaną ze źródełkiem postanowił zbudować tu małą kapliczkę. Pomogli mu inni, m.in. Jan Kowalczuk. Kapliczka powstała w rowie melioracyjnym, w którym wybijało źródełko. Zgodę na to wyraziła jednostka administrująca kanałami melioracyjnymi. W maju 2017 roku poświecił ją proboszcz miejscowej parafii.
Właściciel lasu jednak uznał to za naruszenie jego własności. Powiadomił prokuraturę i pozwał budowniczych kapliczki.
Spory ucichły, gdy Jan Kowalczyk poświęcił swe oszczędności i wykupił teren, na którym wybijało źródełko. Od tamtej pory kult w tym miejscu mógł swobodnie się rozwijać. Przy kapliczce odbywały się okolicznościowe nabożeństwa, m.in. podczas święcenia pól.
Niedawno nieopodal zbudowano okazałą dzwonnicę. Obecnie trwa budowa małej cerkiewki. W jej centralnym miejscu wybija źródełko. Miejsce to odwiedza coraz więcej osób.
- Cieszę się, że spory ustały i teraz to święte miejsce łączy, a nie dzieli - mówią zgodnie Nina i Jan Kowalczukowie, którzy nie tylko nie żałują wydanych oszczędności, ale wręcz są dumni i szczęśliwi, że dzięki temu udało się zakończyć niepotrzebny spór.
- Lepiej tych pieniędzy nie mogliśmy wydać - dodaje Kowalczuk. - Teraz to święte miejsce może odwiedzić każdy i brać wodę z cudownego źródełka, ile tylko zechce. Zresztą często przyjeżdżają tu ludzie i nabierają po kilka 5-litrowych butelek, modlą się. A niedługo będziemy mogli zaprosić na wyświęcenie cerkiewki.
Pewną turystyczną ciekawostką jest fakt, iż jakieś 100 metrów od źródełka była kręcona jedna ze scen w filmie „Znachor”. Na moście między Miękiszami a źródełkiem odegrano wypadek motocyklowy, w którym omal nie zginęli Marysia i hrabia Czyński grani przez Annę Dymną i Tomasza Stockingera. Do tej fikcyjnej tragedii również przyczyniły się złe emocje, ale ostatecznie wszystko skończyło się dobrze.
- Obecnie most jest murowany, ale gdy kręcono film, był jeszcze drewniany - wspomina Jan Kowalczuk.
(bisu)
Zdjęcia z budowy cerkiewki nad źródełkiem w Miękiszach (Facebook/Okolica Bielsk Podlaski)