Od przyszłej soboty będzie już można swobodnie korzystać z bielskiej pływalni Wodnik. To kolejny etapu odmrażania gospodarki i zdejmowania obostrzeń, o którym niedawno poinformował premier Mateusz Morawiecki.
Pływalnia zostanie otwarta już 6 czerwca, ale bez saun. Ze względu na wymogi zachowania odpowiednich odległości korzystanie z nich jest niemożliwe.
O więcej szczegółów poprosiliśmy dyrektora placówki Jana Bartoszuka.
- Ciesze się, że już wznawiamy działalność. Czekaliśmy na to - mówi. - Żal było patrzeć na taki obiekt, który nie był wykorzystywany. Na początku prawdopodobnie będziemy mieli nieco skrócone godziny pracy. Zamiast od godz. 6 do 21.45, prawdopodobnie pływalnia będzie otwarta od 7 do 21. Lokal gastronomiczny na piętrze również zostanie otwarty. Działał on cały czas, ale tylko oferując posiłki na wynos. Teraz będzie można normalnie usiąść przy stoliku i zamówić sobie coś do jedzenia czy picia. Oczywiście przy zachowaniu wszelkich wymogów sanitarnych. Już od jakiegoś czasu można korzystać z urządzeń rehabilitacyjnych w znajdującej się w naszej Pływalni siedzibie Stowarzyszenia Szansa.
Przyznaje jednak, że odwiedzający basen będą musieli liczyć się z pewnymi ograniczeniami. Ale spokojnie, nikt nie będzie wymagał pływania w maseczkach.
- Obowiązek noszenia maseczek będzie obowiązywał do momentu wejścia do przebieralni - wyjaśnia dyrektor. - Na obecny moment mamy tylko wstępne wytyczne sanepidu, czekamy na bardziej szczegółowe objaśnienia, ale raczej nie powinny one być zbytnio kłopotliwe. Nie będą one związane z jakością wody czy czystością pomieszczeń, bo niezależnie od epidemii koronawirusa pływalnia spełniała i spełnia wysokie standardy sanitarne. W wodzie chlorowanej czy ozonowanej - tej drugiej używamy do sprzątania pomieszczeń - wirusy nie przetrwają. Te miejsca są więc bezpieczne. Ograniczenia będą dotyczyć zachowania odpowiedniego dystansu między odwiedzającymi nas osobami i unikania gromadzenia się w jednym miejscu. To właśnie bliski kontakt zwiększa ryzyko zakażenia koronawirusem. Z tego powodu będą zamknięte sauny, bo w nich nie ma możliwości utrzymania bezpiecznych odległości. Jednak, jeśli bardziej szczegółowe wytyczne na to pozwolą, będzie możliwość wykupienia godzin na saunie indywidualnie lub przez rodzinę. Oczywiście z co najmniej dwugodzinnym wyprzedzeniem, aby dać czas na osiągnięcie odpowiedniej temperatury w saunie. Ograniczymy też liczbę osób, które w jednym czasie przebywają w przebieralniach i na samej pływalni. Będziemy kontrolować to na etapie wydawania kluczyków do szafek. Odwiedzający pewnie zauważą też, iż przy szatni obok wejścia, nie będzie już tylu krzeseł. Przed epidemią wiele osób korzystało z nich, by odpocząć po pływaniu. Musimy jednak dbać o to, by odwiedzające nas osoby zachowały odpowiedni dystans między sobą, dlatego zostawimy tylko kilka krzeseł rozstawionych co dwa metry.
A co z zajęciami grupowymi?
- Już od jakiegoś czasu otrzymuję sygnały od rodziców, że chcieliby, aby ich dzieci kontynuowały grupowe zajęcia - mówi Jan Bartoszuk. - Oczywiście będzie to możliwe, ale pewnie w mniejszych grupach. Tak, by uniknąć zbyt dużego zagęszczenia na torach i aby osoby przebywające na pływalni, mogły zachować odpowiednie odległości. Ratownicy będą wyczuleni na to, by na te kwestie zwracać uwagę. Zakładam też, że szczególnie na początku, chętnych do udziału w takich zajęciach również będzie mniej.
Dyrektor uspokaja także wszystkich posiadaczy kart terminowych, okresy ich ważności zostaną przedłużone.
- We wszystkich tego typu sytuacjach, będziemy starali się iść na rękę naszym klientom - zapewnia. - Także z myślą o nich, już po otwarciu, będziemy starali się dopasować do oczekiwań. Oczywiście, na ile pozwolą na to obowiązujące przepisy.
Jak się dowiedzieliśmy, pracownicy pływalni nie marnowali czasu, gdy była ona zamknięta. W okresie tym wykonano wszelkie prace konserwatorskie i sanitarne. Dzięki temu basen nie będzie miał przerwy technicznej pod koniec lata.
(bisu)