Od dwóch miesięcy nie mam żadnej roboty. Nie zarobiłem ani złotówki - te słowa usłyszeliśmy od młodego człowieka, który od dawna nie miał stałego zatrudnienia, a dorabiał sobie przy pracach budowlanych. Spotkaliśmy go w jednym ze sklepów. Prosił znajomych o pożyczenie pieniędzy.
To żywy przykład. Trochę smutny i niewidoczny w statystykach.
Kryzys związany z epidemią koronawirusa nie odbił się wyraźnie na statystykach bezrobocia w powiecie bielskim. Przynajmniej do tej pory. W marcu i kwietniu, czyli w momencie, kiedy z powodu epidemii zamrażano życie społeczne i gospodarcze, a w naszym powiecie odnotowywano najwyższy wzrost liczby zakażonych, bezrobocie aż tak szybko nie rosło. Statystyki pokazują, że bezrobotnych jest mniej niż w ubiegłym roku (w analogicznym okresie). Choć niepokoić może fakt, że w kwietniu przybyło 57 osób bez pracy. (Dane na podstawie PUP Bielsk Podlaski)
W całym powiecie w 2020 roku w styczniu było 1237 bezrobotnych, w lutym - 1179, w marcu - 1161, a w kwietniu - 1217.
A tak bezrobocie przedstawiało się w 2019 roku: styczeń - 1376, luty 1365, marzec - 1298, kwiecień - 1223, latem liczba bezrobotnych jeszcze bardziej spadła.
Czytaj też: Powiat bielski. Średnie zarobki najwyższe w województwie, a bezrobocie jedno z najniższych [STATYSTYKI]
Czy to optymistyczne statystyki? Niby tak, ale nie koniecznie.
To, że na początku tego roku mieliśmy niższe bezrobocie, jest efektem dobrej sytuacji z końca poprzedniego roku. W statystykach z marca nie widać kryzysu związanego z epidemią koronawirusa. To również nie powinno dziwić. Marzec był miesiącem, kiedy dopiero wprowadzono wszelkie ograniczenia, zamknięto szkoły, część zakładów usługowych czy lokale gastronomiczne. W miesiącu tym nie było jeszcze zwolnień z pracy, a właściciele firm, co prawda stracili część zysków, ale jeszcze nie był to okres, w którym stanęli w obliczu bankructwa i decyzji o zamknięciu działalności. Poza tym ograniczenia związane z koronawirusem spowodowały utrudnienia w rejestracji bezrobotnych.
Niepokojące są jednak statystyki z kwietnia. Co prawda bezrobocie jest niższe niż w tym samym miesiącu roku ubiegłego, ale w porównaniu z marcem wzrosło o 56 osób. A wiosna od lat jest okresem, w którym bezrobocie spada. Rozpoczyna się sezon prac budowlanych, remontów, a w lokalach gastronomicznych jest większy ruch więc i obsługę trzeba zwiększyć. Tym razem tendencja jest odwrotna.
Tu ciekawe są statystyki osób rejestrujących się jako bezrobotni i wyrejestrowujących się z urzędu pracy.
W lutym 2020 roku zarejestrowało się 142 osoby, a marcu - 111, w kwietniu - 112. Wyrejestrowało się: w lutym - 200, w marcu - 129, w kwietniu - 56.
W lutym 2019 zarejestrowało się 150 osób, w marcu - 134, w kwietniu 139. Wyrejestrowało się: w lutym - 160, w marcu - 197, w kwietniu - 214.
Po tych statystykach widać, że w tym roku, co prawda nie przybyło więcej bezrobotnych, ale nie wzrosło też zatrudnienie związane z pracami sezonowymi. Pracodawcy po prostu ich nie potrzebowali. Kwiecień to miesiąc, w którym dopiero zaczęło się mówić o odmrażaniu gospodarki. Pracodawcy raczej zastanawiali się jak zapłacić stałym pracownikom i zdobyć wsparcie z tarczy antykryzysowej, by przetrwać. O zatrudnianiu nowych osób nikt jeszcze nie myślał i chyba jeszcze nie myśli nadal.
Niedawno usłyszeliśmy od burmistrza Bielska Podlaskiego, że w mieście nie odnotowano dużego spadku liczby podmiotów gospodarczych. To znaczy, że niewielu właścicieli firm zdecydowało się na zwinięcie działalności. Na razie. Pamiętajmy bowiem, że mamy obecnie okres przejściowy. Wiele firm wznawia działalność, ubiega się o wsparcie w ramach tarczy antykryzysowej i probuje stanąć na nogi.
Czytaj też: Tarcza antykryzysowa w powiecie bielskim. Pieniądze trafiają do przedsiębiorców na bieżąco
Kryzys najbardziej dotknął małe przedsiębiorstwa z branż, które całkowicie zostały zamknięte, czyli m.in. gastronomię, fryzjerów, kosmetyczki, handel inny niż spożywczy.
Akurat przed epidemią wzięliśmy kredyt na sporą inwestycję, ostatecznie kredyt poszedł na przetrwanie, a inwestycji nie zrealizowaliśmy. Przez dwa miesiące praktycznie nic nie zarabialiśmy, a ponosiliśmy koszty - usłyszeliśmy od przedstawiciela branży gastronomicznej w Bielsku. - Większość załogi wysłaliśmy do domu, bo i tak nie było co robić. Nie wiemy, co będzie dalej. Długi i zaległości musimy spłacić, a zysków na razie nie widzimy.
Pierwsze dni po otwarciu lokali nie wyglądały optymistycznie. Przyznają to niemal wszyscy właściciele lokali gastronomicznych w Bielsku. Zresztą widać, że tłumów w knajpach i restauracjach nie ma.
Duży ruch jest za to u kosmetyczek i fryzjerów. Zapisy są na parę miesięcy do przodu. Tylko że i tu nie jest tak różowo.
- Ze względu na obostrzenia sanitarne muszę ograniczyć liczbę przyjmowanych klientów - słyszymy od jednej z fryzjerek. - Kiedyś strzygłam nawet kilkanaście osób dziennie. Jak miałam farbowanie, to w czasie gdy klientka musiała czekać z farbą na włosach, to ja strzygłam jednego lub dwóch klientów. Teraz muszę klientów przyjmować pojedynczo, a po każdym robić przerwę na dezynfekcję. Przez to mam ich o połowę mniej. Przez dwa miesiące nie zarabiałam nic, teraz nie tak łatwo będzie to nadrobić. Dobrze, że nie mam pracowników, bo pewnie nie byłoby mnie na nich stać.
- Prowadzimy sklep zoologiczny i zespół muzyczny grający na weselach i imprezach - mówią Karolina i Przemysław Wysoccy. - Sklep przynosił znikome dochody, a zespół nie zarabia w ogóle. Obecnie powinniśmy zaczynać najbardziej pracowity sezon, a tymczasem w interesie nie dzieje się nic. Kiedy wrócimy do pracy, kiedy Młoda Pary będą mogły robić wesela? Nie mamy dochodów, nie możemy się rozwijać, już nie mówiąc o tym, że oddanie zadatków, czy zaliczek Młodym Parom, w dużej mierze wiąże się, z utratą płynności finansowej, lub upadłością. Np. Sala weselna bez hotelu oddając 30 zadatków, które zainwestowała, w momencie ich otrzymania, często boryka się z dylematem, jak potem zapłacić rachunki, ZUS. Nie oszukujmy się, pieniądze, które większość z nas zarabia w sezonie, muszą wystarczyć, na pozostałą część roku. Młoda Pary szukają usługodawców z wyprzedzeniem, roku, 2 lat. Kiedy już wszystko ukończone, czekają na swój ślub i wesele. Ktoś powie: można wziąć sam ślub. Ale to najważniejszy dzień w życiu wymarzony, wypracowany, który chce się dzielić z rodziną.
Kryzys chyba dość dobrze zniosła branża budowlana, zwłaszcza większe firmy. Prace budowlane trwały mimo kryzysu. Bielski Danwood miał tylko przestój spowodowany zamknięciem granic, ale nie trwał on znów tak długo. Teraz jego pracownicy znów wyjechali na montaże w różnych krajach Europy. W czasie przestoju jego podwykonawcy, jeśli mogli, realizowali inne zlecenia. Na przykład firma prowadząca remont i termomodernizację Przedszkola nr 9 także współpracowała z Danwoodem, ale gdy tam był zastój, skupiła się na remoncie przedszkola. Te akurat stało puste, więc robotnicy mogli wykonywać prace planowane na wakacje.
Niedawno statystyki z pierwszego kwartału bieżącego roku opublikował Unibep.
I kwartał 2020 r. Grupa Kapitałowa Unibep zakończyła wynikiem w wysokości 3,3 mln zł (wzrost o 63 proc. rok do roku), przy sprzedaży na poziomie porównywalnym z rokiem ubiegłym – ok. 347 mln zł (wzrost o 5 proc. w porównaniu analogicznym okresem 2019 r). Są to wyniki zgodne z oczekiwaniami zarządu i wpisują się w zamierzenia na cały rok 2020 - napisał w liście do akcjonariuszy Leszek Gołąbiecki, prezes zarządu Unibep SA. Dodał, że w Grupie Unibep w portfelu zamówień znajdują się zlecenia w części budowlano-infrastrukturalnej na kwotę ok. 1,65 mld zł (w tym ok. 1 mld zł na okres II-IV Q 2020 r.).
Wszystko wskazuje na to, że nawet jeśli kryzys związany z epidemią odbije się na dochodach tych firm, to nie aż w tak znacznym stopniu. Choć na bardziej wiarygodną ocenę warto poczekać na podsumowanie II kwartału. Wyniki z pierwszego kwartału ujmuje bowiem zyski wypracowane przed epidemią.
W każdym razie firmy te raczej szukają pracowników, niż ich zwalniają.
Epidemia koronawirusa nie powinna też znacząco wpłynąć na dochody dwóch największych bielskich firm z branży spożywczej, czyli Sieci Sklepów Arhelan i Suempolu.
Sklepy pracowały cały czas, na początku epidemii miały nawet wzmożone obroty wywołane - jak się okazało niepotrzebną - paniką. To z pewnością zrekompensowało - może nawet z nawiązką - mniejsze niż zazwyczaj obroty przed świętami.
A Suempol pracuje, jak pracował. No może pojawił się problem z dostawami i pracownikami z zagranicy.
Czas kryzysu nie był za to dobry dla Bielmleku. Sąd powołał tam zarządcę, który miał za zadanie postawienie mleczarni na nogi. Ale trudno to było robić w okresie, gdy w Bielsku szalał koronawirus. Teraz sytuacja robi się jednak bardziej sprzyjająca.
Więcej o tym w artykule: Sądowa zarządca Bielmleku: Zależy mi, żeby spółdzielnia znów zarabiała i spłaciła długi
Kryzys najbardziej jednak dotknął najmniejsze firmy i osoby, które nie miały stałego zatrudnienia. Jak poważne to zjawisko, w statystykach zobaczymy dopiero w najbliższych miesiącach. Możliwe, że majowe odmrażanie gospodarki spowoduje jej szybki rozruch, a bezrobocie spadnie, bo firmy będą potrzebować pracowników także tych sezonowych. Bardziej ponurym scenariuszem jest pogłębianie się kryzysu, upadłości firm i zwolnienia nawet stałych pracowników.
(bisu)