Po ostatnim poluzowaniu reżimu sanitarnego na bielskim rynku można handlować nie tylko spożywką, ale również sadzonkami krzewów, kwiatów i warzyw.
Ruch jest nieco większy, choć tłumów na bielskim bazarku nie ma. Władze miasta zastanawiają się nad kolejnym poluzowaniem handlu, zwłaszcza nad tym jak zrobić przejścia na rynek bez tzw. wąskich gardeł, gdzie kupujący, aby przyjść, niemal muszą się o siebie ocierać.
Na samym bazarku stoiska z sadzonkami cieszyły się dziś się dużym wzięciem, ale ludzie już się przy nich nie tłoczyli. Kupowali rozsądnie, starając się zachować dystans. To co dało się zauważyć, a przyznawali to sami klienci - to stosunkowo niska cena towarów, niemal jak w hurtowni. Np. za sadzonkę pelargonii trzeba było zapłacić 5 zł.
Pojawiły się też pierwsze truskawki, na razie niewiele i stosunkowo drogie, ale z czasem i w tym segmencie będzie taniej. Trzeba tylko trochę cierpliwości.
(ms)
Czwartkowy rynek w Bielsku: