Jak się dowiedzieliśmy, nie tylko w Zakładzie Opiekunczo-Leczniczym i ginekologii w bielskim szpitalu wykryto kolejne przypadki zakażenia koronawirusem.
Z nieoficjalnych informacji wynika, iż zakażenie koronawirusem wykryto także u osoby pracującej na oddziale chirurgicznym. A kolejne - prawdopodobnie sześć osób - wysłano na kwarantannę.
Do odwołania zamknięty jest oddział ginekologii, gdzie zakażenie wykryto u położnej. Co ciekawe, wcześniej robiono u niej co najmniej dwa testy i oba były negatywne. Dyrektor SP ZOZ przypuszcza, że do zakażenia doszło poza szpitalem. Zresztą w czasie wykrycia SARS-CoV-2 u położnej na oddziale była tylko jedna pacjentka i jej niedawno urodzone dziecko. Jednak po decyzji sanepidu oddział został zamknięty.
Więcej o tym w artykule: Pacjenci ZOL bielskiego szpitala przewiezieni do Łomży. Zamknięty oddział ginekologii. U położnej potwierdzono obecność koronawirusa
To, że w szpitalu co jakiś czas pojawia się przypadek zakażenia, nie powinno ani dziwić, ani niepokoić. Do podobnych sytuacji dochodzi w całej Polsce. W Bielsku mamy około 130 przypadków zakażenia koronawirusem. Naturalnym jest, że część z nich musi być w szpitalu, który jest naturalnym miejscem, gdzie trafiają chorzy. Naiwne byłoby myślenie, że w dobie epidemii w szpitalu takich przypadków nie będzie.
Czytaj też: Bożena Grotowicz: Kryzys przyszedł do nas z miasta. Myśmy tego kryzysu nie wykluli w szpitalu
Może niepokoić jednak co innego. Jeśli liczba szpitalnych zakażeń raptownie wzrośnie, może zabraknąć rąk do pracy. Warto przypomnieć, że z kwarantanny nie wrócili jeszcze wszyscy, którzy trafili na nią po wykryciu pierwszych przypadków zakażeń. Już mają oni wyniki negatywne, ale jeszcze pozostają w izolacji. Lada dzień kolejne osoby będą mogły wrócić do pracy z pacjentami.
Obecna sytuacja nie jest podbramkowa, ale personel szpitala pracuje w okrojonym składzie. Co prawda pacjentów też jest mniej, jednak w związku z obostrzeniami sanitarnymi służby medyczne mają więcej obowiązków.
(bisu)