Od czasu ograniczeń w handlu na rynku w związku z epidemią koronawirusa niewiele się zmieniło. Handlować mogą sprzedawcy artykułów spożywczych i to robią. Klientów było dziś jakby mniej niż przed tygodniem, choć pogoda dopisuje.
Jest kilka stoisk z warzywami, dwa stoiska z kawą i słodyczami, jeden mobilny wóz z rybą oraz kilku indywidualnych sprzedawców handlujących miodem. Jednym słowem stagnacja. Można było zauważyć, że wśród sprzedawców obok obowiązkowych maseczek pojawiły się zasłaniające twarz plastikowe przyłbice. Taki element „mody okołowirusowej”.
Pocieszające jest także to, że powoli w okolicach rynku otwierają się też sklepy. Od jakiegoś czasu czynny jest kebab przy Mickiewicza, a nawet lodziarnia przy tej ulicy. Epidemia epidemią, a żyć jakoś trzeba.
(ms)
Czwartkowy rynek w Bielsku Podlaskim (Bielsk.eu):