Zazwyczaj do pracy w komisjach wyborczych zgłasza się więcej chętnych niż jest miejsc. Tym razem w Bielsku (mieście i gminie) oraz w Boćkach jest zupełnie inaczej.
- Teoretycznie jesteśmy w stanie zorganizować jedną komisję obwodową w Szkole Podstawowej nr 4, ale tylko w minimalnym składzie - przyznaje Jarosław Borowski, burmistrz Bielska. - Mamy pięciu członków komisji, która w pełnym składzie powinna liczyć 9 osób.
Niedawno pisaliśmy, że do pracy w komisjach zgłosiły się 52 osoby. To i tak było za mało, bo miejsc do obsadzenia było 136.
Więcej w artykule: Są chętni do pracy w komisjach wyborczych w Bielsku Podlaskim
Gdy udostępniliśmy link do tekstu na naszym profilu na Facebooku, pod postem pojawiły się komentarze na temat osób, które zdecydowały się obsługiwać wybory w trakcie epidemii. Jedna z Czytelniczek przyznała, iż zgłosiła się do komisji jeszcze zanim wybuchła epidemia, a teraz nie ma zamiaru w komisji zasiadać.
Podobna sytuacja jest nie tylko w Bielsku, ale także w gminie Bielsk Podlaski oraz w Boćkach. Tam także nie zebrano chętnych do zasiadania w komisjach obwodowych. Pisała tym „Gazeta Wyborcza”.
(bisu)