Przed oddziałem zakaźnym w Bielsku Podlaskim spotkaliśmy starszego na oko ponad 50-letniego pana, który próbował dostać się do poradni zakaźnej.
Mężczyzna rozmawiał z pielęgniarką przez domofon
- Dzień dobry, chciałbym dostać się do poradni - stwierdził.
- Dzień dobry. A ma pan skierowanie? - spytała pielęgniarka.
- Nie mam - odpowiedział.
- A kto pana do nas wysłał? Co panu jest?
- Moja rodzinna, ale z nią rozmawiałem tak samo jak z panią przez telefon I nic mi nie pomogła - odpowiedział.
- A co panu jest?
- No kaszlę, mam gorączkę - pożalił się
- A był pan za granicą lub miał kontakt z kimś, kto był za granicą lub mógł zostać zarażony koronawirusem? - dopytała pielęgniarka.
- Nigdzie nie byłem, siedzę cały czas w domu i się nudzę - powiedział z irytacją w głosie.
- A jaka ma pan gorączkę? - padło pytanie.
- Jakieś 37 stopni - stwierdził.
- Przecież to żadna gorączka, a kaszle pan? - dopytywała cierpliwie pielęgniarka.
- No czasem pokasłuję - powiedział po zastanowieniu.
(Ów pan przed oddziałem kręcił się jakieś 10-15 minut, ani razu nie kaszlnął.)
- Proszę pana, z takimi objawami nie powinien pan wchodzić na nasz oddział. Najlepiej niech pan wraca do domu i weźmie jakieś leki przeciw przeziębieniu. Ewentualnie lekarz rodzinna może panu przepisać.
- Ej, rodzinna chciała przepisać, ale co to za leki... Nie pomogą... - zakończył zrezygnowany.
Gdy rozmowa z pielęgniarką się skończyła, też zadaliśmy panu parę pytań.
- Uważa pan, że jest chory? - zapytaliśmy.
- No niby nie miałem jak, ale skąd mam wiedzieć, że nie mam tego koronawirusa - stwierdził.
- Z tego co pan mówił pielęgniarce, nic na to nie wskazuje. A nie próbował pan się leczyć domowymi sposobami? Czosnkiem, lub kieliszkiem czegoś na rozgrzewkę?
- Panie, tak to ja się od tygodnia leczę. Już zmęczony od tego się czuję. A te lekarstwa z apteki mi nie pomagają - mówił.
Cała sytuacja byłaby może zabawna, gdyby nie świadomość tego, że mamy pandemię. I tego typu wizyty powodują zwiększenie ryzyka zarażenia się zarówno tym przychodzącym, jak i tym, których spotykają oni w poradniach, przychodniach, szpitalu lub w okolicy. Akurat obok oddziału zakaźnego prowadzony jest remont i obok przewijają się robotnicy. Poza tym tego typu pacjenci odciągają lekarzy i pielęgniarki od osób, które naprawdę potrzebują pomocy.
Przypominamy o wskazówkach Ministerstwa Zdrowia, by ograniczyć do minimum wychodzenie z domu i kontakt z innymi osobami.
Wiele poradni i lekarzy rodzinnych zakazało osobistych wizyt pacjentom. Lekarz przyjmie ich dopiero w uzasadnionych sytuacjach, po uprzednim umówieniu się przez telefon. By otrzymać receptę, również wystarczy zadzwonić. Aby wykupić lek, wystarczy e-recepta, nie ma potrzeby odbierania jej w wersji papierowej.
(bisu)