W niedzielne wczesne popołudnie na ulicach Bielska było nieco mniej ludzi niż zazwyczaj. Nie było tłumów wracających z cerkwi i kościołów, ale spacerując, co chwila mijaliśmy przechodniów.
W centrum miasta nie spotkaliśmy większych grup osób. Chodnikami zazwyczaj poruszały się rodziny lub dwu- trzy osobowe gromadki. Zwłaszcza młodsze osoby zachowywały się swobodnie, żartowały, poszturchiwały, spluwały na chodniki. Dało się jednak zauważyć, iż mijając się, przechodnie starają się zachować od siebie większy niż zazwyczaj dystans.
Warto też zauważyć, że dzień mamy mroźny i to również mogło skłonić sporo osób do pozostania w domu.
Ale ani koronawirus, ani lekki chłód nie wystraszył miłośników przesiadywania na parkowych ławeczkach. W parku spotkaliśmy grupy starszych i młodszych ławkowiczów. Tu też chętnie spacerowały rodziny z dziećmi.
W czynnych w niedzielę sklepach też nie brakowało klientów, choć nie było to oblężenie. Kolejki ograniczały się do kilku osób.
Co ciekawe sporo osób spotkaliśmy w podmiejskim Lesie Pilickim. Na parkingu przy Osuszku stało z 7-8 samochodów. Jedne odjeżdżały, drugie przyjeżdżały. Z aut wysiadały rodziny z dziećmi, grupy znajomych, niektórzy z kijkami do nordic walkingu. Minęło nas też kilku rowerzystów. Wszyscy kierowali się na ścieżki spacerowe.
W świątyniach było zdecydowanie mniej osób. Na drzwiach bazyliki widzieliśmy karteczkę z informacją o państwowym zakazie zgromadzeń liczących ponad 50 osób. W środku wiernych było prawie 50, na kościelnych ławkach rozsiedli się oni z zachowaniem ponad metrowych odstępów.
Na drzwiach cerkwi w centrum podobnych ogłoszeń nie widzieliśmy, ale rano nie widzieliśmy także takiej, jak zazwyczaj, liczby wiernych zmierzających na nabożeństwa. Na wspólną modlitwę szły jedynie pojedyncze osoby.
(bisu)
Ulice Bielska w niedziele 15 marca w godz. 12-14 (Bielsk.eu)