Apogeum zakupów przypadło na dzisiejsze popołudnie.
Gdy rząd zadecydował o zamknięciu przedszkoli, szkół, uczelni, muzeów i kin ludzie zrozumieli, że informacje o koronawirusie to nie żarty. I ruszyli do sklepów. Schodziło w zasadzie wszystko - makarony, ryż, konserwy, owoce, warzywa (o czosnku i cebuli można było dziś wieczorem zapomnieć). Wodę i mleko zgrzewkami ładowano do wózków. Kupowano treż masowo alkohol i papier toaletowy. Ten, kto postanowił zrobić zakupy o tej porze, musiał uzbroić się w cierpliwość i stać w długich kolejkach.
Swoje zrobiła też plotka, że jedna z sieci sklepów zostanie zamknięta ze względu na zagrożenie epidemią.
Jak zapewniają handlowcy, ciągłość dostaw jest zapewniona. Makaron, ryż i czosnek będzie do kupienia już jutro rano.
Tymczasem potwierdzono cztery nowe przypadki zakażenia koronawirusem, w sumie w Polsce jest ich 31 - poinformowało dziś wieczorem Ministerstwo Zdrowia. Nowe potwierdzone przypadki zakażenia dotyczą kobiety z Poznania, mężczyzny z Opola i dwóch kobiet z Ostródy (województwo warmińsko-mazurskie). MZ informuje, że stan zdrowia pacjentów jest dobry.
O pierwszym polskim przypadku pacjenta zarażonego wirusem SARS-CoV-2 resort zdrowia poinformował 4 marca. Osoby z koronawirusem przebywają m.in. w szpitalach we Wrocławiu, w Ostródzie, Szczecinie, Poznaniu, Krakowie, Lublinie oraz Warszawie.
Koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem. Podejrzewa się, że do zarażenia koronawirusem, który może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc, doszło w Chinach pod koniec 2019 r. na targu w Wuhan, stolicy prowincji Hubei.
(PAP)
autorka: Olga Zakolska
(pb, up)
Półki w jednym z bielskich marketów: