Kupiłam 15 kg cukru, 5 kg mąki, jakieś 10 opakowań kaszy i ryżu. Chciałam kupić makaron, ale już nie było. Słyszałam, że jeszcze w Arhelanach jest - to fragment wypowiedzi, którą usłyszeliśmy w okolicach ryneczku w Bielsku Podlaskim.
Robienie zapasów żywności to efekt paniki, jaką wywołał koronawirus z Chin. Wirus ten dotarł już do Polski, ale związanych z nim zachorowań jest jedynie kilka.
Więcej o tym piszemy w artykule: PILNE! Potwierdzone cztery nowe przypadki zakażenia koronawirusem w Polsce
W powiecie bielskim przypadków, czy nawet podejrzeń występowania tego wirusa nie stwierdzono. Choć placówki oświatowe i służba zdrowia wprowadziły już środki ostrożności.
Więcej w artykule: Spytaliśmy o podejrzenia występowania koronawirusa w Bielsku Podlaskim. Lekarze apelują o ograniczenie wizyt w poradniach
W naszym powiecie jest za to bardzo dużo zachorowań na grypę. Kilkakrotnie więcej niż przeciętnie.
Piszemy o tym w artykule: W Bielsku Podlaskim i okolicy koronawirusa nie ma, ale za to grypa szaleje
Mimo to wiele osób robi zapasy żywności, jak na wojnę i w niektórych sklepach może brakować produktów. Takie braki zdarzają się w Kauflandzie, Biedronkach, Stokrotce, a także w sklepach PSS Społem i Arhelanach. Zazwyczaj są one czasowe i towar na półkach jest uzupełniany. W magazynach cukru, mąki, kasz, czy makaronów nie brakuje.
Przy jednej z aptek zauważyliśmy nawet karteczkę, ze nie ma już maseczek higienicznych i płynu dezynfekcji. Nie wiemy jednak, czy rzeczywiście ich nie ma, czy była to tylko forma wyśmiania paniki.
Na szczęście bielszczanie podchodzą do sytuacji z humorem (powyżej mem autorstwa Teodora Sacharczuka).
(bisu)