Zapadł wyrok w sprawie szarpaniny przy bielskim ratuszu, do której doszło w październiku ubiegłego roku. W jej wyniku zmarł 36-letni Dawid W. Mężczyzna osierocił trójkę małych dzieci.
Sąd Okręgowy w Białymstoku potrzebował tylko jednej rozprawy, by ustalić okoliczności zdarzenia. Ta odbyła się w lutym.
Relację z rozprawy i składanych wyjaśnień opisaliśmy w artykule: „To się źle skończyło”. Proces w sprawie śmierci Dawida, który zginął podczas szarpaniny przy ratuszu
Dziś (2 marca) wydany został wyrok. Oskarżony 29-letni Tomasz I. został skazany na pięć lat więzienia.
Sąd nie miał wątpliwości co do jego winy. Zresztą Tomasz I. sam się do winy przyznał i na początku rozprawy ze łzami w oczach wyrażał ubolewanie za to, co się stało. Przepraszał obecną na sali wdowę po Dawidzie W. i podkreślał, że nie było jego zamiarem zabicie mężczyzny. W zeznaniach tłumaczył, ze poszkodowanego uderzył w czasie szarpaniny, po tym jak koledzy Dawida W. zaatakowali jego grupę znajomych.
Sąd uznał to za okoliczność łagodzącą, jednak w uzasadnieniu sędzia podkreśliła, iż analiza przebiegu zdarzenia pokazuje, że oskarżony kilkakrotnie uderzając poszkodowanego powinien mieć świadomość tego, do czego mogą doprowadzić jego ciosy.
Dawid W. był feralnej nocy pijany i nie stanowił zagrożenia. Już po popchnięciu i pierwszym ciosie stracił równowagę. Mimo to oskarżony zadał mu jeszcze jeden cios i to bardzo mocny, bo z rozbiegu. Dawid W. upadł na ziemię i uderzył głową w wyłożone kostką brukową podłoże. Stracił przytomność i już nigdy jej nie odzyskał. Zmarł po kilku dniach w szpitalu.
Prokuratura w akcie oskarżenia zakwalifikowała ten czyn jako spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, które doprowadziło do śmierci poszkodowanego. Prokurator domagał się dla oskarżonego sześciu lat więzienia. Sąd skazała go na pięć lat, czyli zastosował najniższy wymiar kary przewidziany dla tego paragrafu w kodeksie karnym.
Dodatkowo sąd zasądził od skazanego na rzecz wdowy i dzieci poszkodowanego 150 tys. zł zadość uczynienia. Jeszcze przed rozprawą, między wdową a Tomaszem I. doszło do zwarcia ugody, Zobowiązał się on do wypłaty zadośćuczynienia. Na prośbę prawnika reprezentującego wdowę, która w sprawie występowała jako oskarżyciel posiłkowy, sąd w wyroku uwzględnił wypłatę zadośćuczynienia.
Mimo wyroku skazującego Tomasz I. został zwolniony z aresztu, w którym przebywał w czasie toczącego się postępowania i rozprawy. Jego obrońcy prosili o zwolnienie go na wolność do czasu uprawomocnienia się wyroku lub rozpoczęcia rozprawy apelacyjnej. Wniosek ten motywowali tym, iż oskarżony musi uregulować kilka spraw, m.in. finansowych, które pozwolą na spłatę przynajmniej części zadośćuczynienia. Sąd przystał na ten wniosek, tym bardziej że oskarżony nie był wcześniej karany i nie przejawiał postawy agresywnej.
Jak już wspomnieliśmy, wyrok nie jest prawomocny. Strony mogą się od niego odwołać.
(bisu)