Dzisiejsza posiedzenie sejmowej komisji do spraw rolnictwa i rozwoju wsi była bardzo burzliwa i emocjonalna. Nic dziwnego. Tematem spotykania była sytuacja w Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek w Bielsku Podlaskim oraz działalność spółki Eskimos, która na zlecenie rządu organizowała interwencyjny skup jabłek.
- Jesteśmy wstrząśnięci, ale nie zmieszani tym, co działo się na komisji - powiedziała nam Monika Łęczycka, jedna z protestujących przeciw temu, co dzieje się w bielskiej mleczarni. - Osobiście niemiło zaskoczyła mnie wypowiedź ministra rolnictwa Jana Ardanowskiego. Mam wrażenie, że chciał nas zmieszać z błotem, jednocześnie mówiąc, że pomaga rolnikom. Mówił dużo ogólników. Często uciekał od tematu, poruszał wątki polityczne. Zapewniał, że troszczy się o rolników. Jednak wbrew swoim słowom w przypadku Bielmleku nie bronił naszych - rolników interesów, ale stanął po stronie prezesa Tadeusza Romańczuka, zresztą do niedawna wiceministra w jego resorcie. Ardanowski potraktował nas jak jakichś intruzów, którzy niepotrzebnie robią szum. Jak stwierdził, skoro rada nadzorcza nas wykreśliła z listy członków, to miała ku temu powód. Unikał jednak mówienia o szczegółach i odpowiadania na konkretne pytania posłów. Później w kuluarach mówił, że spółdzielnia Bielmlek ma się dobrze, bo tak mu powiedział prezes Romańczuk. Sam prezes w swym wystąpieniu również unikał mówienia o szczegółach. Nie odpowiedział nawet na pytanie o to, na co dokładnie przeznaczył te 30 mln zł, które otrzymał dzięki KOWR (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa - red.). Cieszę się z postawy posłów opozycji, którzy wsparli nas swoimi radami. My niestety tylko raz zostaliśmy dopuszczeni do głosu i postaraliśmy się przedstawić swoje racje oraz pokazać jak jesteśmy traktowani przez władze spółdzielni. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że mimo tego, iż nas skreślono z list członków i tak odpowiadamy za długi Bielmleku do wysokości swoich udziałów. Konkluzja jest taka, że nie mamy co liczyć na wsparcie ministerstwa i swoich praw musimy dochodzić w sądzie.
Rolnicy już wcześniej zostali zapewnieni, że sprawą Bielmleku zajmuje się CBA i prokuratura.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rolnicy o problemach Bielmleku napisali do prezydenta, premiera, ministra i prezesa PiS. Już dostali odpowiedzi
- Może po tym posiedzeniu któryś z posłów skieruje wniosek do NIK o przeprowadzeni kontroli w tej sprawie - dodaje Monika Łęczycka.
Posiedzenie komisji zaczęło się od odczytania wniosku o udzielenie informacji dotyczącej sytuacji w SM Bielmlek oraz sprawy wsparcia, jakie otrzymała spółka Eskimos. Później głos zabrał minister rolnictwa. Po jego wystąpieniu posłowie mogli kierować do niego pytania. Debata szybko z konkretów przeszła na polityczne przepychanki. Ardanowski mówił o wspieraniu rolników, oskarżał opozycję, ze mu w tym nie pomagała. Bronił swoich decyzji w sprawie wsparcia dla Bielmleku i Eskimosa. Do obu tych podmiotów z państwowej kasy trafiło łącznie około 130 mln zł.
Posłowie zarzucali mu niezbyt wyraźne kryteria, którymi kierował się, przyznając wsparcie oraz że przed wyborami zapewnił wsparcie dla spółdzielni Bielmlek. Ta dzięki poręczeniu KOWR otrzymała z banku 30 mln zł na zaległe wypłaty za mleko dla rolników, ale to ostatecznie nie rozwiązało ich problemów.
- Spółdzielnia jest na skraju upadłości, pieniądze przepadły, a setkom rolników grozi bankructwo - mówiła posłanka Dorota Niedziela.
Ardanowski odpierał jej zarzuty, chwalił prezesa Romańczuka jako „wybitnego polityka" i menedżera. Przyznał, że sprawę wsparcia dla Bielmleku i Eskimosa bada CBA i prokuratura, ale podkreślił, że na tym etapie jeszcze nie potwierdzono żadnych nieprawidłowości. A jeśli takie zostaną wykazane oraz jeśli usłyszy zarzuty, to będzie na nie odpowiadał.
Ostatecznie członkowie komisji w głosowaniu przyjęli jego tłumaczenia. A w sprawie nie zapadły żadne wiążące postanowienia czy decyzje.
(bisu)