Jutro sprawą Bielmleku zajmie się sejmowa komisja do spraw rolnictwa. Zaproszono na nią delegację rolników, którzy są udziałowcami bielskiej mleczarni i do dziś nie otrzymali pieniędzy za oddane mleko. To już druga wizyta rolników w Sejmie.
Tak jak poprzednim razem, w delegacji znajdzie się m.in. Monika Łęczycka.
Komisja po raz kolejny zajmie się nie tylko problemami w Bielmleku, ale także tymi związani z firmą Eskimos. Oba te podmioty łączy fakt, iż otrzymały one wsparcie KOWR, a osobiście związany z tym był Tadeusz Romańczuk, wówczas wiceminister rolnictwa, wcześniej i obecnie prezes SM Bielmlek w Bielsku.
Więcej o tym piszemy w relacji z poprzedniego posiedzenia komisji zawartej w artykule: Sąd oddalił wniosek o restrukturyzację Bielmleku. Rolnicy o swych problemach opowiadali na sejmowej komisji
Monika Łęczycka poinformowała nas, że problemami rolników udało się zainteresować nie tylko komisję rolnictwa, ale także najważniejsze osoby w województwie i państwie, a za ich pośrednictwem także prokuraturę krajową i regionalną.
- W styczniu w imieniu rolników rozesłałam listy po różnych ważnych osobach w państwie - potwierdza. - Otrzymałam odpowiedź z Kancelarii Prezydenta. Napisano, iż przesłano naszą korespondencję ministrowi rolnictwa Janowi Ardanowskiemu. Nakazano mu odpisać, a także opisać możliwe rozwiązania naszej trudnej sytuacji. Z Kancelarii Premiera dostałam pismo z informacją, że sprawę przekazano Prokuratorowi Generalnemu. Ten z kolei odpisał, że sprawa trafiła do Prokuratury Krajowej. Napisałam też do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. On również nakazał gruntowne zbadanie sprawy Prokuraturze Generalnej. Wcześniej otrzymałam odpowiedź od marszałka województwa podlaskiego Artura Kosickiego. Sprawę przekazał Prokuraturze Regionalnej. Zyskaliśmy jej zainteresowanie w sprawie działań na szkodę spółdzielni ze strony jej prezesa i Rady Nadzorczej.
Rolnicy nie ograniczają się tylko do pisania listów. Udało im się złożyć wniosek o zwołanie Walnego Zgromadzenia udziałowców. Mają nadzieję, że dzięki temu uda im się odsunąć od władzy w spółdzielni Tadeusza Romańczuka.
- Chcemy wprowadzić do zarządu osoby, które będą reprezentowały nasze interesy, a nie traktowały nas jak wrogów i ukrywały przed nami sytuację w spółdzielni - wyjaśnia Monika Łęczycka.
Ale i tu pojawiają się problemy. Pod wnioskiem o zwołanie wlanego podpisało się więcej osób niż wymagane minimum. Wcześniejszy pismo zostało bowiem odrzucone, właśnie z powodu niewystarczającej liczby podpisów. Ale, jak informuje Monika Łęczycka, i teraz władze spółdzielni próbują „kombinować przy wniosku".
- Mąż jako członek spółdzielni otrzymał dziś pismo informujące o wykreśleniu z listy członków spółdzielni - relacjonuje Łęczycka. - A przypominam, że Romańczuk w chwili, gdy złożyliśmy wniosek o walne, mówił nam, że rada podjęła już decyzję o skreśleniach. Data skreślenia dziwnym zbiegiem okoliczności to 3 lutego, ale data wysłania na pieczątce poczty to 11 lutego.
Dla rolników to jasny sygnał, że władze spółdzielni, albo będą chciały podważyć ważność ich podpisów pod wnioskiem, albo odebrać im prawo głosu podczas Walnego Zgromadzenia.
Więcej o działaniach rolników oraz o zamieszaniu wokół Bielmleku i jego prezesa piszemy w artykule: Rolnicy złożyli wniosek o zwołanie walnego zgromadzenia w Bielmleku. Chcą odwołać władze spółdzielni.
(bisu)