Warszawska prokuratura chce, by biegli zbadali Marka Falentę pod kątem poczytalności - podała „Rzeczpospolita”. Sprawa ma swój bielski wątek.
Marek Falenta to biznesmen, który jeszcze kilka lat temu był wymieniany wśród setki najbogatszych Polaków. Zasłynął jednak jako zleceniodawca założenia podsłuchów w restauracji chętnie odwiedzanej przez prominentnych polityków i ludzi ze świata biznesu (zidentyfikowano wśród nich 97, wśród nich było wielu ówczesnych członków rządu, a nawet obecny premier). Wielu komentatorów twierdzi, że to właśnie ujawnienie tych informacji w mediach doprowadziło do odsunięcia Platformy Obywatelskiej od władzy.
Swoją aferę podsłuchową ma też Bielsk. Jej bohaterem również był Falenta. Jak stwierdziły sądy dwóch instancji, to on stał za podłożeniem podsłuchów w siedzibie spółek Krex i Energo w kwietniu 2014 roku, w tym samym momencie, gdy wybuchła afera podsłuchowa z udziałem polityków.
Za podsłuchiwanie polityków i biznesmenów w Warszawie Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia bez zawieszenia, a za podsłuchy w Krex i Energo – na pół roku w zawieszeniu.
Teraz warszawska prokuratura bada sprawę kolejnych nagrań, które przedostają się do mediów i to właśnie w związku z tym zleciła biegłym, by sprawdzili poczytalność Falenty. Już na bielskiej rozprawie jeden ze świadków i bliski współpracownik biznesmena mówił, iż ma on bzika na punkcie wszelkich podsłuchów i nagrywania spotkań.
A dlaczego jeden z najbardziej znanych biznesmenów chciał zakładać podsłuchy w bielskich spółkach?
Firma należąca do Falenty robiła z nimi interesy i była im dłużna spore pieniądze. Przedsiębiorca z kolei prawdopodobnie chciał przejąć kontrolę nad bielskimi spółkami.
Z dokumentów sądowych wynika, że firma Składy Węgla (Falenta był jej właścicielem) kupowała od firm węgiel przywożony z Rosji i później sprzedawała go w Polsce. Miała ona kilkudziesięciomilionowy dług wobec Krex i Energo i zwlekała z jego spłatą. Tymczasem Falenta chciał przejąć zadłużenie, które przedsiębiorstwa te miały wobec rosyjskich dostawców. By dodatkowo osłabić bielskie spółki, Składy Węgla zamówiły w Bielsku ogromną ilość węgla, później jednak z transakcji się wycofały. Rosyjscy dostawcy zaczęli upominać się o swoje pieniądze od odbiorcy z Bielska. Było to pole do manipulacji. Aby kontrolować sytuację, Falenta musiał mieć wiedzę o tym, co się dzieje w bielskich spółkach, dlatego zlecił podłożenie podsłuchów. Wybrana do tego osoba zrobiła to na tyle nieudolnie, że natychmiast to zauważono i cała sprawa wyszła na jaw.
Jak zeznawał jeden z pracowników Kreksu, dostrzegł dziwne zachowanie wysłanego przez Składy Węgla człowieka, a później znalazł urządzenie. Całe zadanie koordynował detektyw i były funkcjonariusz ABW. On również zasiadł z Falentą na ławie oskarżonych. Dodatkowo odpowiadał za bezprawne podawanie się za funkcjonariusza służb państwowych.
A jaki wpływ na przyszłość Falenty może mieć opinia biegłych? Jeśli ci ustalą, że był on niepoczytalny, może on starać się, by karę więzienia zamieniono mu na skierowanie do zakładu psychiatrycznego. Wówczas nie jest to kara, a jedynie leczenie, które kończy się, gdy pacjent wraca do zdrowia.
(bisu)