Jako udziałowcy jesteśmy właścicielami tej spółdzielni, a znów nie możemy nawet do niej wejść i stoimy na parkingu podczas deszczu - żalili się rolnicy, którzy dziś po raz kolejny spotkali się przed siedzibą Bielmleku, by zaprotestować przeciw sytuacji w mleczarni.
Po raz kolejny zastali zamknięte drzwi i po raz kolejny nikt z zarządu do nich nie wyszedł. Z rolnikami na początku spotkał się poseł PSL Stefan Krajewski, a tuż przed godz. 13, gdy większość z nich rozjechała się do domów, dojechał senator PiS Jacek Bogucki.
- Nikt nas o niczym nie informuje - mówiła Monika Łęczycka, przedstawicielka rolników. - Tak do końca nie wiemy, jakie mamy udziały w spółdzielni i do jakiej kwoty, w razie jej upadłości, będziemy musieli spłacać jej długi. Nie wiemy, co nas czeka - czy program restrukturyzacji, czy upadłość. Większość rolników nie otrzymała pieniędzy za mleko z ostatnich kilku miesięcy. Część, ale tylko tych, którzy ciągle zdają mleko w Bielsku, otrzymała pieniądze za grudzień. Ale wypłacił je nie Bielmlek, tylko firma Stalbud w ramach cesji.
Dodała, że środki przelano z kont Stalbudu, bo gdyby trafiły na rachunek mleczarni, prawdopodobnie zostałyby zablokowane.
Podczas spotkania zbierano też podpisy pod wnioskiem o zwołanie walnego zgromadzenia.
- Na walnym chcemy odwołać prezesa i wprowadzić do zarządu i rady nadzorczej osoby, które będą działały na naszą korzyć i mówiły otwarcie o tym, co się w spółdzielni dzieje - mówiła pani Monika.
Wypowiedź Moniki Łęczyckiej:
Już jeden wniosek o zwołanie walnego rolnicy złożyli, ale zarząd spółdzielni stwierdził, iż podpisało się pod nim zbyt mało osób.
- Teraz chcemy nazbierać dodatkowe 200 podpisów - mówiła pani Monika.
Wsparcie dla rolników obiecał poseł Stefan Krajewski.
- Zarzucano mi, ze tu przyjeżdżam i spotykam się z rolnikami. Wielokrotnie słyszałem, że robię kampanię polityczną na tej trudnej sytuacji - mówił. - Ale to nie o to chodzi. Interesowałem się tą sprawą i będę się interesował, bo tym ludziom trzeba pomóc. O pomysły na rozwiązanie problemów rolników związanych z Bielmlekiem pytałem w Sejmie po expose premiera, wysyłałem też zapytania w tej sprawie. Nie doczekałem się jednak odpowiedzi. Dziś razem z nimi stoję w deszczu i nie zostałem nawet wpuszczony do siedziby spółdzielni - dodał.
Krajewski zaproponował, że kilku przedstawicieli protestujących zaprosi na posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa, by opowiedzieli o swoich problemach.
Słowa otuchy, choć bez konkretów, zgromadzeni usłyszeli także od senatora Jacka Boguckiego.
- Rozmawiałem w tej sprawie i z rolnikami, i z rządem, i z prezesem spółdzielni - mówił. - Ten ostatni zapewniał, że robi co może, by spółdzielnię ratować. Będziemy szukać rozwiązań tej trudnej sytuacji, tak by rolnicy mogli odzyskać swoje pieniądze.
- Panie senatorze, przecież prezes Romańczuk, to pana partyjny kolega, chyba ciągle jest członkiem i twarzą Prawa i Sprawiedliwości. Był senatorem i wiceministrem - stwierdził bez ogródek jeden z rolników. - Dlaczego jako partia rządząca, która w nazwie ma Prawo i Sprawiedliwość nie możecie z nim nic zrobić?
Romańczuka z ministerstwa wyrzuciliście jak kota z biegunką, żeby nie nabrudził. Teraz pomóżcie nam wykurzyć go z mleczarni - dodał.
Bogucki przyznał, że sprawę Bielmleku bada już CBA i prokuratura, ale ich śledztwa muszą potrwać, a on jako parlamentarzysta nie może na nie wpływać.
Więcej o tym piszemy w artykule: CBA szuka nieprawidłowości w Bielmleku. Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa też pod lupą śledczych
Jedną z najbardziej nurtujących rolników kwestii była sprawa wysokości udziałów.
- Gdy złożyliśmy pozew do sądu o unieważnienie bezprawnie podjętej uchwały o podniesieniu udziałów do 100 tys.zł, pod koniec października zarząd zmienił ich wysokość z powrotem na 50 tys. zł - tłumaczyła Monika Łęczycka.- Nie zamyka to jednak sprawy. I na razie trwa przerzucanie się dokumentami. Statut, który określa wysokość udziału, w ostatnim roku był zmieniany kilkakrotnie, więc sami już nie wiemy, który jest obowiązujący.
Każdy udziałowiec spółdzielni, a są nimi wszyscy rolnicy zdający mleko do mleczarni, odpowiada za jej długi właśnie do wysokości swych udziałów. Na poczet udziałów potrącano im procent od ceny sprzedawanego mleka. W ten sposób większość rolników wpłaciła około 20-30 tys. zł. W razie upadłości Bielmleku komornik może się upomnieć u nich o brakującą kwotę. W przypadku udziałów w wysokości 50 tys. zł chodzi o kilkanaście tysięcy złotych, w przypadku 100 tysięcy - o kilkadziesiąt.
- Ja jestem udziałowcem od dwóch lat. Przez ten okres nie dostałem za mleko tyle, by spłacić udziały - mówi jeden z rolników.
A co o sytuacji w Bielmleku mówi prezes spółdzielni?
Informację ze spotkania z nim umieściliśmy w artykule: Prezes Bielmleku spotkał się z rolnikami. Mówił o przyszłości mleczarni i pieniądzach
(bisu)
Zdjęcia z protestu (Bielsk.eu):