Dzisiaj publikujemy krótkie opowiadanie Barbary Goralczuk o zimie. Autorka porusza też modny ostatnio termin „gender", czyli będzie coś o roli mężczyzn i kobiet we współczesnym świecie.
Świat się zmienia, ale czy zmieniają się ludzie? Czy nie jesteśmy zanadto przywiązani do stereotypów?
(ms)
Czołowiek i baba
Czut’ no popadaw perszy mokry śnieh i wziawsia moroz, od razu stało ślisko.
Woroczałaś ja samochodom z Bielska, uże było zuowsiem temno, chocz ne tak puozno, koło 6 weczora. Jiedu pomaleńku, bo i temno, i ślisko, i czerez lies. Naraz baczu - w rowowi sztoś bliszczyt… aha samochod, a koło joho stoit dwoje liudi. Stanu ja, może treba pomohczy. Widno, ściahnuło ich z dorohi.
Wyłażu z samochoda i pytaju:
- A szto, tam, wsio w poradku? Zdorowy, a?
W rowowi sidit małaja tojotka, a koło jeji stoit dwuoch steryejszych mużykuow, takich około 70-ti lietnich.
-Zdorowy, no maszyna skowskonułaś do rowu…. - odkazuje buolszy z ich. - Treba by potiahnuti troszku, bo sami ne damo rady.
-To może wam pomohczy? - proponuju.
Na toje mużyki podiwiliś odin na druhoho jakoś tak nedowierczywo, aż menszy każe do tamtoho:
- Bacz, kazaw ty poklikati jakohoś czołowieka, a tut narwałaś baba! Może byti i baba!
A do mene:
- Hak je?
- Je! - odkazuju.
- To zakidaj, Miszka linku, chaj tiahne!
Na takuju komendu zakinuw Miszka linku na hak mojoho samochoda. Ja pomaleńku ruszyła, a tojotka posłuszno wyliezła z rowa. Zimowy opony mojeji mazdy spawiliś akuratno! Podiakowali mnie mużyki, i rozjechaliś my, każdy w swoju storonu.
Ja ciełu dorohu do samoho domu śmijałaś sama do sebe - czy ja nastojaszczy czołowiek, czy ono baba?!
Barbara Goralczuk