Tydzień temu Jarosław Borowski, burmistrz Bielska Podlaskiego zorganizował internetową sondę dotyczącą potrzeby montażu progów zwalniających na bielskich ulicach. Do wypowiedzenia się w tej kwestii zaprosił mieszkańców miasta.
Specjalną sondę burmistrz ogłosił na swym profilu na Facebooku. Każdy mógł się wypowiedzieć, na tak lub nie, w sprawie progów zwalniających. Zbieranie głosów się zakończyło. W ankiecie wzięło w niej udział 276 osób. Większość z nich opowiedziała się za montażem progów - 57 procent.
Przy okazji sondy rozgorzała dyskusja o bezpieczeństwie na ulicach w Bielsku.
Jedni skarżyli się, że progi nie zastąpią rozwagi, inni narzekali, że progi w mieście są najgorsze z możliwych i należy je wymienić na „lepszy model".
Oto niektóre komentarze:
Progi zwalniające to nie jest zabawka i powinny być wyłącznie w newralgicznych miejscach. A decyzja o tym, gdzie montować powinna należeć do kompetentnych osób z zakresu bezpieczeństwa na drogach, a nie od tego, kto pierwszy wstanie i będzie głośniej krzyczał. I na pewno progi nie powinny być takie, jakie obecnie są montowane, gdzie trzeba praktycznie zatrzymywać auto do zera, aby po nich przejechać, bo przy 30 km/h można zęby powybijać, a amortyzatory aż trzeszczą przy wjeżdżaniu i zjeżdżaniu. Powinny to być liniowe progi zwalniające płytowe, które zmuszają do ograniczenia prędkości do 25-30 km/h, a nie do zera. I nie uszkadzają zawieszenia w aucie.
Więcej progów - niższa prędkość. Zdecydowanie ZA!
Policję naszą kochaną na drogi bym wysłał i zaczął od rowerzystów i pieszych. Równocześnie poprawa oświetlenia - wiem że to są pieniądze, ale widzę większy sens w wymianie lamp na ulicach niż w budowaniu progów. Problem się skończy jak będziemy mieli obwodnicę. Moje hasło „Lampy zamiast progów"...
Przed chwilą została potrącona kobieta na przejściu dla pieszych koło Ķarmela. Przy fatalnej pogodzie żadne progi nic nie dadzą. Wchodząc na jezdnię, trzeba podnieść parasolkę do góry, spojrzeć w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo. Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku.
Jeśli chodzi o progi zwalniające, to sugeruję choć o jeden na ul Mickiewicza za Szkołą Podstawową nr 4.
Progi nic nie dadzą, jeśli przechodzimy przez jezdnię, pisząc SMS-a.
Zlikwidować na Studziwodzkiej.
Mam przeciwne zdanie – dołożyć dwa następne. 90 km/h to tu jedzie, co drugi samochód.
Temat progów poruszony został także na ostatniej sesji rady miasta. Kilku radnych, w imieniu mieszkańców, prosiło o ich zainstalowanie na poszczególnych ulicach Bielska. Z kolei radny Piotr Wawulski zwrócił uwagę na to, że w Bielsku montaż pojedynczego progu kosztuje prawie 10 tysięcy złotych, tymczasem w pobliskiej Narwi - niesepłna 3 tys. zł. Zastępca burmistrza odniosła się do jego uwagi, mówiąc, że z pewnością jest w błędzie, ale zaznaczyła, że należy porównać kosztorysy obu zadań.
Relację z sesji znajdziecie w artykule: Radni pili kawę z nowych kubków i przegłosowali emisję obligacji oraz zwrot działki pod zalew [WIDEO, FOTO]
(bisu)