Trudno jest zrozumieć śmierć kogoś tak młodego, ale tak niezwykłego. Kogoś kto przez całe życie prowadził aktywne życie i już w młodym wieku odniósł niebywały sukces. Taką osobą była pochodząca z Bielska Dominika Diller (z domu Łapciew). Zmarła dzisiaj w wieku 29 lat po ciężkiej walce z chorobą nowotworową.
Jako dorosła osoba Dominika mogła przejąć biznes (niedużą markę odzieżową DE FACTO) od rodziny - była jedynaczką i byłoby to naturalne i zrozumiałe, jednak wybrała własną ścieżkę kariery. Domika dała się poznać w środowisku bielskim jeszcze jako bardzo młoda osoba: udzielała się w harcerstwie, śpiewała w zespole Fart.
Będąc jeszcze studentką Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie dużo podróżowała. Uczyła się na Tajwanie, potem przeprowadziła się do Włoch i zrobiła kurs sommelierski. Otrzymała stypendium z ESADE Business School i wyjechała do Barcelony.
Dominika pracowała m.in. jako szefowa sprzedaży w start-upie rehabilitacyjnym MobileMed i w koncernie spożywczym Kraft Foods , gdzie odpowiadała za wprowadzenie na rynek Europy Środkowo-Wschodniej nowych produktów Milki
Po kilku latach szukania swojego miejsca stworzyła w 2016 roku Hoplalę, czyli browar, który założyły kobiety, które zatrudniły kobiety i który produkował piwa dla kobiet. Jej firma miała już milionowe obroty i każde 5 proc. zysku z każdej butelki przeznaczała na wydarzenia kulturalne. Browar sprzedawał takie marki jak m.in. „Czarny Protest”, „Piękna Mądra Zdolna” czy „Pożyczony Narzeczony”.
Dominika się do tego dobrze przygotowywała. Warzyła piwo w domu. Była wolontariuszką w kilku browarach w Hiszpanii. Była nawet w Salwadorze, gdzie wzięła udział w realizowaniu programów wspierających lokalnych przedsiębiorców społecznych. Po studiach wróciła do kraju, przeprowadziła tam męża, urodziła dziecko i założyła firmę. I wszystko to zrobiła mając niewiele ponad 20 lat.
Będzie nam jej bardzo brakowało.
(ms)