Znów z rana popadało. Handlowcy i klienci kryli się przed deszczem, chroniąc swój towar przed zniszczeniem. Oczywiście nie wszyscy. Mimo pogody grzybów wciąż było niewiele, gdzieniegdzie ktoś sprzedawał kurki (8 zł za pojemnik), ktoś inny opieńki (ceny podobne). Za słoik marynowanych grzybów sprzedawca chciał 10 zł.
Niewiele było też stoisk z kwiatami, sprzedawano głównie sztuczne. Ceny wiązanek zróżnicowane, od najmniejszych po 20 zł, po te większe, bardziej okazałe, za które sprzedawcy chcieli i 60 zł.
Ceny warzyw i owoców wciąż jeszcze utrzymują się na przyzwoitym poziomie. Zwłaszcza oblegane było stoisko, które rozłożyło się przy sklepie Arhelanu, a tam sporo cytrusów. Banany po 2,99 zł za kilogram miały wzięcie, ale też byli chętni na coś bardziej „szalonego", np. ananasy, czy awokado. Pomidory można było kupić za 2-3 zł za kilogram. W podobnej cenie ziemniaki i buraki.
Na jednym ze stoisk wzrok przyciągały ogromnych rozmiarów strzykawki. Sprzedawca wyjaśnił, że mają zastosowanie „przemysłowe" czyli służą do „pompowania", ale jak ktoś podpadnie, to i jemu można zrobić zastrzyk. Za ten specjalistyczny sprzęt trzeba było zapłacić 25 zł.
Dużym wzięciem cieszyła się kapusta, zarówno ta już kiszona i pocięta w pojemnikach, jak też ta zerwana z pola czy ogrodu. Za duży pojemnik trzeba było zapłacić około 15 zł, za mniejszy 5 zł. W „kaukaskim zaułku" - tak jak zawsze - kręciło się więcej osób, mimo że podobny towar był też na innych stoiskach. Możliwe, że po prostu handlowcy głośniej zachęcali klientów, nie żałując gardeł, wymownie przy tym gestykulując.
(ms)