W piątek Iwona Zinkiewicz, z zawodu leśnik pracujący w Nadleśnictwie Supraśl oraz przewodnik PTTK opowiedziała sporej grupie przybyłych do Miejskiej Biblioteki w Bielsku Podlaskim historię dawnych wsi mieszczańskich - Szastał, Stryk i Augustowa.
Jako, że większość obecnych na spotkaniu mieszka, lub podobnie jak autorka pochodzi z tych terenów, więc wykład okazał się ciekawy, bowiem publiczność reagowała żywo, dorzucając własne, osobiste wątki.
- Będzie to opowieść o historii oraz współczesności mojej małej Ojczyzny, czyli wsi Szastały, Stryki i Augustowo. Czasami bardzo blisko mamy ciekawe miejsca, których na co dzień nie zauważamy - stwierdziła Iwona Zinkiewicz.
Pierwsze wzmianki o podbielskich wsiach Szastały, Stryki i Augustowo pojawiają się już w XVI wieku. Tereny, na których te wsi lokowano uważane były praktycznie za przedmieścia Bielska. Grunty należały do do mieszczan bielskich, a mieszkańcy tych wsi, inaczej niż w wypadku osad chłopskich na prawie pańszczyźnianym, mogli ziemię sprzedawać albo zastawić. Ostatecznie nawet przepić. W takich Strykach dawniej oprócz młynów, czy wiatraków funkcjonowało kilka karczm. I opowieści o tym, że czyjś prapradziadek mógł przehulać nieruchomość też nie należały do wyjątków.
Ważna jest też kwestia nazewnictwa. Szastały nie zawsze były Szastałami. Pierwotnie wieś wzmiankowana już w 1520 roku nazywała się Koszczyno lub Kosczyno. Z kolei nazwa Augustowo jest pierwotna, bo tak zażyczyła sobie królowa Bona - by wieś nazwano na cześć jej syna Zygmunta Augusta. Natomiast Stryki pierwotnie nazywano Młodzianowem.
Wszystkie te wsie najwięcej zawdzięczają królowej Bonie, bowiem powstały już jako ukształtowane ulicówki, czyli według ściśle określonego planu, co je różniło od innych wsi chłopskich, czy zaścianków szlacheckich, gdzie zabudowa była zdecydowanie bardziej chaotyczna. Akurat te wymienione wsie powstały na pustych obszarach, gdzie sprowadzano osadników.
Największą z nich było Augustowo. Wieś ta płaciła największe podatki i miała zawsze najwięcej włók ziemi. Pod koniec XVI wieku było to 164 włók, czyli przeliczając na dzisiejszą miarę około 3 tys. hektarów. Zdarzały się też zwolnienia z czynszu. Pewnej wdowie darowano czynsz za rok, bo - jak wynika z dokumentów - spłonęła jej chata. Co ciekawe, mieszkańcy tych wsi przez wiele lat nie mieli oddzielnej parafii, przez stulecia chodzili do cerkwi w Bielsku.
Cerkwi, ponieważ większość ludzi tam żyjących wyznawała prawosławie, przez jakiś czas później należała do kościoła unickiego, by po jego kasacie w 1839 roku wrócić do prawosławia. Może za wyjątkiem wsi Stryki. Tam w 1921 roku odnotowano 174 prawosławnych i 31 katolików.
Wspólnym doświadczeniem mieszkańców tych wsi jest także bieżeństwo, czyli masowy exodus ludności przed zbliżającym się frontem niemieckim w głąb carskiej Rosji w 1915 r. i późniejsze rozłożone w czasie powroty. Choć były wyjątki, sporo ludzi z tych terenów, nie posłuchało wezwań do ewakuacji i pozostało w swoich domostwach w czasie I wojny światowej, mimo że w sierpniu 1915 roku na przedpolach Augustowa toczyły się zażarte walki rosyjsko-niemieckie.
To,że ciągłośc historyczna w tych miejscowościach wciąż jest duża, świadczą choćby nazwiska. Z danych zebranych przez Mikołaja Roszczenkę na podstawie lustracji z 1779 roku można śmiało stwierdzić, że niektóre z nich przetrwały po dzień dzisiejszy. Już wtedy odnotowano rodzinę Wawulskich mieszkającą w Szastałach, czy Ostasewiczów z Augustowa. Inne nazwiska, co jest naturalną koleją rzeczy, albo wyginęły, albo też zostały przekształcone.
Na tym nie koniec cyklu. Autorka Iwona Zinkiewicz, przyznała się, że postara się przygotować kolejna opowieść o mieszkańcach pozostałych wsi mieszczańskich Bielska: Widowa, Parcewa i Spiczkek.
(ms)